Śniegu na palmach nie lubię, gdyż zwiastuje potencjalne problemy. Obciążone wachlarze załamują się pod ciężarem mokrego śniegu, a gdy temperatura wzrośnie woda spływa między nowe liście, do „stożka”, co o tej porze roku nie jest pożądane.
Co innego szron. Jesienny, wczesnozimowy nie uszkadza „mrozoodpornych” palm i można cieszyć się nim w pełni, bezkarnie, do woli. Zmrożeniu ulega tylko woda na liściach, tkanki nie zostają uszkodzone. W sezonie 2017 jak dotąd szron wystąpił tylko raz i nie utrzymał się dłużej niż kilkadziesiąt minut. Liście szorstkowców, zwłaszcza gatunku trachycarpus wagnerianus, wydają się być stworzone, by w okresie przedświątecznym zdobić ogród.
Taki szron, przy niewielkim -2°C wystąpił 18 listopada 2017 r. Zdjęcia zacząłem robić około godziny 7.45.
Spodnia strona liści również pokryła się szronem.
Takie obrazki można oglądać przez prawie cały rok:
Podałem godzinę, gdyż niecałe 40 minut później było już po wszystkim. Słońce grzało coraz mocniej i z liści szybko zaczęła kapać woda.
Krótki filmik, z tego „wydarzenia”:
Rosnący na podwórzu phoenix canariensis zakosztował jedynie lekkiego mrozu. Na krótko pojawiły się ciemne, nieszkodliwe plamy. Martwią one wiele osób, ale w przypadku lekkich przymrozków nie stanowią niebezpieczeństwa. Znikają po kilku godzinach.
Święta w tym roku raczej będą ZIELONE!!!