Cocos nucifera cz. IV

Latem moja najważniejsza palma pokojowa, czyli kokos, zaczęła słabnąć. Pojawiły się białe i brązowe plamy na liściach, przyrost jakby zwolnił. Przedwczoraj, w piątek, w ostatnich dniach stycznia 2020 r., zdałem sobie sprawę, że kokos umiera…

MÓJ E-BOOK O PALMIE KOKOSOWEJ. ZAJRZYJ:
E-book o palmie kokosowej

Czasami zasycha najstarszy liść i jest to normalne. Zasycha dosłownie: stopniowo traci zieleń, blednie, końcówki robią się suche, stopniowo pojawia się kolor jasnobrązowy i liść staje się suszką przyczepioną do zielonej rośliny. W przypadku kokosa mającego ledwie 6 – 7 liści jest to zauważalne, ale rekompensowane przez nowy przyrost. Taki suchy liść ucinam i czasami robię z niego ozdobę lub tnę na kawałki i ściółkuję inne rośliny.

Ostatnio jednak liście zaczęły schnąć, jakby to powiedzieć, na mokro. Początkowo nie wzbudzało to moich podejrzeń, bo kolejność była prawidłowa, czyli pojedynczy, zawsze najstarszy, liść marniał od końcówek liścia aż do ogonka przy pniu. Liść stawał się przy tym ciemnobrązowy i najwyraźniej mokry, gdyż nadal zawierał soki, co potwierdza, że proces gnicia przebiegał bardzo szybko. Po miesiącu zbrązowiał kolejny i trwało to jedynie kilka dni. Gdy przedwczoraj zauważyłem charakterystyczne ciemnienie kolejnego liścia, a jednocześnie na całej pojawiły się roślinie pojedyncze plamy uznałem, że czas działać bez czekania, że kokos może sam się wyleczy.

Poniżej relacja fotograficzna z głównych etapów tego zabiegu, który okazał się podróżą w nieznane, a na koniec zadbałem dla Was o odpowiedni suspens.

Wprowadzenie do tematu: gnijący liść – od zielonego do brązowego w 48 godzin. 3

Liczne plamy na kolejnych liściach (niezależnie od przędziorków)4

Wieczorem zapowiedziałem rodzinie ratowanie kokosa i dzisiaj przystąpiłem do pracy. Mimo rześkiego styczniowego poranka (ledwie powyżej zera) uciąłem brązowy liść i wyniosłem palmę na dwór, gdyż ratowanie palmy miało polegać na wymianie podłoża i na kąpieli w środku grzybobójczym. Postanowiłem zrobić to częściowo w ogrodzie, by nie brudzić w domu.

Spotkanie na szczycie. Widoczne na tym zdjęciu palmy są ze sobą spokrewnione: to jubaea chilensis i bohater dzisiejszego wpisu, czyli cocos nucifera. Jak dotąd tych gatunków nie udało się ich skrzyżować, choć powstał już mieszaniec kokosa i bucji.
5

Podejrzewałem silne przegnicie dolnej partii korzeni, które kilka lat temu było powodem odejścia pierwszego kokosa. Stopniowo odkrywałem bryłę korzeniową, nieoglądaną od poprzedniego przesadzania. Ziemia wyraźnie zapachniała grzybnią, ale nie przesądza to o przyczynach problemu, gdyż wielokrotnie miałem w tym kokosie owocniki czubnika cytrynowego.6

Doszedłem do dna, wyrzuciłem ziemię z donicy, ale wszędzie natrafiłem na regularnie rozwinięte korzenie. Pozbawiony części liści, położony na ziemi kokos wyglądał bardzo skromnie i mizernie.
7

Mimo tego brązowego koloru bryła korzeniowa była dobrze rozwinięta bez przegniłych korzeni. Postanowiłem wymyć ją pod wodą, ale jak to zrobić w zimny, niedzielny poranek, gdy wszystkie pojemniki na wodę są pochowane i jak nie wychłodzić kokosa zimną wodą? Polewanie konewką lub wężem było wykluczone.
8

Wziąłem wiadro od mopa, które okazało się zbyt małe i pozwoliło wypłukać tylko dolną połowę. Potem pomyślałem o beczce. Wiadrem przyniosłem gorącej wody, zmieszałem z zimną kranówką z węża i włożyłem do niej kokosa.
9

Pozwoliło mi to na względnie dokładne omycie korzeni poprzez wielokrotne wkładanie i wyciąganie palmy z wody. Według mnie korzenie wyglądały bardzo dobrze, a w każdym razie lepiej niż zakładałem, choć trzeba pamiętać, że te najdrobniejsze odpadły razem z ziemią. Pocieszające też były białe wypustki na grubych korzenia: zaczątki nowych rozgałęzień. Dobre i to.
10

Potem w wiadrze rozrobiłem środek grzybobójczy, wlałem do beczki i zostawiłem na dwadzieścia minut. Nie dłużej, gdyż temperatura powietrza była ledwie dodatnia. Jak wiemy kokosy ledwie znoszą krótkie przymrozki, ale wkrótce miało okazać się, że niepotrzebnie martwiłem się o te liście. Oto kokos w polskim ogrodzie zimą:
11

Kilkakrotnie wyjąłem i włożyłem kokosa do leczniczej kąpieli.
12

Tu widać liczne korzenie wyrastające z miejsca nazywanego „strefą inicjacji korzeni”. Jak na roślinę doniczkową było ich wystarczająco dużo. 13

Powrót do domu i przymiarka innej doniczki. Widoczny kawałek karimaty zawsze wkładam zimą pod palmę, aby podłoga nie wychładzała doniczki.
14

Gdy nożykiem odciąłem nasadę zasychającego liścia (uciętego godzinę wcześniej) zrozumiałem, że kuracja będzie niełatwa, gdyż zgnilizna weszła głęboko, również pod tę mokrą „cholewką” (na dole widać mokrą pozostałość liścia, który zaczął gnić 2 dni temu).
15

Gdy doszedłem do czystej tkanki zostało już niewiele pnia. Takie obrazki wielokrotnie oglądałem na filmikach pokazujących cięcie kokosowych bonsai, więc ręka mi nie zadrżała. Pozostał problem plam grzybicznych na zielonych liściach. Przesadzenie do nowej ziemi nie sprawi przecież, że liście wyzdrowieją. Powiedziałem do żony: „Utnę go tu, 30 cm nad doniczką”. Uznała, że żartuję.
16

Prawdę mówiąc trochę zwlekałem z podjęciem decyzji i było to jej próbne wyartykułowanie na głos, ale problem rozwiązał się sam, gdyż podczas obsypywania korzeni ziemią palma przechyliła się i nagle chrupnęło. Palma złamała się u nasady.  Żona krzyknęła, córeczka odprowadziła wzrokiem przewracające się „drzewko”, a ja milczałem. Zostało to:
17

Zabezpieczyłem kikut folią, by nie zabrudzić go ziemią, stopniowo napełniłem doniczkę keramzytem, ziemią kokosową, ziemią do palm i drobnym żwirem. Po półgodzinie ogłowiona palma trafiła pod ciepłą ścianę z kominem, przy której rośnie kokos uzyskany z orzecha.

Teraz są podobnej wielkości.
18

Konsystencją przypomina mi to kalarepę.
19

Młoda siewka cocos nucifera trzymana pod zwykłą żarówką LED.
20

Cóż więcej mogłem zrobić? Owinąłem kokosa szmatką, by nie wysechł, jak to robią Azjaci (a później zamieniłem ją na słoik).
21

Czy zmarnowałem tego kokosa? Tego jeszcze nie wiem, nie planowałem aż tak drastycznego zabiegu, wyszło to trochę spontanicznie, ale w pamięci miałem dziesiątki filmików o miniaturyzowaniu kokosów, które obejrzałem jesienią. Przykłady znajdziecie poniżej. Uwaga: materiał filmowy zawiera sceny, które przez wielu miłośników roślin mogą zostać uznane za drastyczne!

Takich filmowych instrukcji można w sieci znaleźć wiele. W tropikalnym klimacie kokos właściwy rośnie szybko, a uzyskanie bonsai wymaga stałego powstrzymywania jego wzrostu poprzez cięcie korzeni i redukowanie masy liściowej. My zaś, w naszych europejskich domach, walczymy o przetrwanie kokosa. Przed moim najstarszym kokosem ciężkie dni.

Czy można było zrobić to inaczej? Kiedyś martwiłem się o brak miejsca pod sufitem, ale nie zdecydowałem się pociąć kokosa na bonsai.  Przypadek pomógł, kokos ścięty. Liście trafiły za akwarium i będą robić tam za atrakcyjnego kurzołapa, a na środku pokoju zabrakło charakterystycznego kształtu.

Aktualizacje

– Kokos niestety szybko zgnił.
3

Za to siewka rośnie – 17 marca 2020 r.
2


Te cztery wpisy o kokosie uzupełniłem o filmiki z lata 2020, które możecie obejrzeć na moim kanale YT:
https://www.youtube.com/channel/UChvikmv9kvK3HIazOCG1YYA

38 myśli w temacie “Cocos nucifera cz. IV

  1. Przykra sprawa , ale może to złamanie wyjdzie mu na dobre . Ja teraz ratuję dwa złamane przy ziemi banany które i tak wcześniej nie chciały rosnąć , założyłem na nie foliowy worek z grzałką i utrzymuję 30 stopni , banany powoli zaczynają odrastać .

    Polubienie

  2. Szkoda go! Fajny ten mały kokos. Z moich orzechów nic znów nie wykiełkowało 😦

    Polubienie

  3. Dziękuję Krzysztofie. Gdyby się nie złamał uciąłbym go znacznie wyżej. Na razie środek żyje i nieco się wysunął.

    Polubienie

  4. Na razie nie kończy się, bo stożek wzrostu jest poniżej złamania. Za kilkanaście dni będę wiedział coś więcej: czy gnije/zasycha, czy rośnie.

    Polubienie

  5. Ciekawe, jak wpłynęłoby na kokos podlanie go wodą z dodatkiem morskiej soli i nieco jodyny? W naturze kokosy rosną na plażach.

    Polubienie

  6. Swego czasu w poznańskiej palmiarni (gdzie kokos ma korzenie zanurzone w wodzie) na wypłyceniu przy palmie leżał wielki kawał soli kamiennej. Teraz już go nie ma, a ja kiedyś miałem dwa takie kawałki leżące na wierzchu doniczki. Niestety nie mam żadnych informacji czy kokos rośnie dobrze dzięki, czy też pomimo obecności soli w oceanie.

    Polubienie

  7. Jestem w szoku, wręcz zaskoczony! Nie spodziewałem się takiego zwrotu w tej historii. Normalnie jak w dobrym thrillerze. Najlepsze to jest to, że to chyba jeszcze nie koniec tej historii.

    Polubienie

  8. Na trzeci dzień szybko brązowiał, ściąłem trochę, pod spodem wszystko było zgniłe, jak u psującego się banana.

    Polubienie

  9. Jakieś 6,5 roku od momentu zakupu. Te wpisy nie powstawały jeden po drugim, są też aktualizacje, zwłaszcza części I i II.

    Polubienie

  10. Prowadzi Pan świetny blog. Przeczytam całość z przyjemnością jako palmowy żółtodziób. Trzymam kciuki za kokosa i wyczekuję wpisu z aktualizacją

    Polubienie

  11. Dziękuję za tę informację zwrotną. Czasami zastanawiam się, czy dalej pisać. / Duży kokos niestety umarł, bardzo szybko zresztą. Mam teraz siewkę i dwa „nowe” (opisane w częściach II i III).

    Polubienie

  12. Andrzej, nie przestawaj pisać o kokosie! Dla mnie ta historia ma kontynuację w tym maluchu!

    Polubienie

  13. Świetnie się czyta! Bardzo mnie tymi wpisami zainspirowałeś i chyba sama sprawdzę się w uprawie palmy kokosowej, jak tylko będę miała na nią miejsce 🙂 pozdrawiam! Koniecznie pisz dalej!
    Ps. Szkoda tej palmy, liczyłam, że uda się ją uratować. Za to niech młode zdrowo rosną 🙂

    Polubienie

  14. Dziękuję za komentarz i za zachętę 🙂
    U mnie to już 10 lat z kokosami i trochę przyzwyczaiłem się do ich przemijania.
    Nowe nadal żyją, dałem je do ogrodu, ale im akurat chłody i deszcze nie sprzyjają. Stoją w miejscu.

    Polubienie

  15. Co dalej z tymi kokosami? Przetrwaly lato w ogrodzie? 🙈 I jak tam siewka?? Szkoda trgo najstarszego. Ciekawe dlaczego w ogole zaczal gnic? Bo obstawiam, ze po 6letnim doswiadczeniu raczej nie byl przelewany 🤷‍♀️ trafilam tu przypadkiem i pochlonelam wszystkie części o kokosach. Potrzebuję kolejnej aktualizacji 🤣 to prawie jak serial, choć pierwszy sezon jak widac dosc smutno się skonczyl. Ciekawa jestem jak rozwija sie sezon drugi (dwa kokosy) i co bedzie z trzecim sezonem, tzn. sadzonką :)) osobiscie nigdy nie mialam kokosa – naczytalam sie na grupach, że masowo umierają, nie chcę sobie tego robic, a nie mam w mieszkaniu niestety dobrych warunkow, by utrzymac go przy zyciu. Pozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki za dalsze powodzenie tych misji! I idę poczytac wpisy o innych wynalazkach 😀

    Polubienie

  16. Dziękuję! Minione lato kokosy stały na tarasie, nakręciłem kilka filmików na YT, między innymi ten: https://youtu.be/hoQlNzw0NB8 / Potem z tych 4 (dwa z 2019 i dwa z 2020), straciłem dwa, gdyż chciałem je dać w hydroponikę do akwarium, ale mi nie wyszło, zaschły. Muszę uzyskać nowe kiełki i od początku trzymać je w wodzie. Siewka skończyła rok, powoli rośnie. / U tego 6-letniego prawdopodobnie grzyb, który zaczął go zjadać od środka, bo liście gniły jeden po drugim. / Obecnie mam więc 3 kokosy. / Pochłaniają mnie inne rzeczy i zaniedbałem blog, ale może zimą coś napiszę (to samo latem mówiłem o jesieni…). Może filmiki na YT Cię zainteresują.

    Polubienie

  17. Dziękuję! O, super, że są też jutuby:) Na pewno pooglądam! Ciekawe, że kokosy w akwarium zaschły. Intrygujące. A z przekładaniem rzeczy na później to często tak jest… później po 2 latach człowiek ma takie „o kurcze! to już tyle czasu minęło?” 😀 pozdrawiam serdecznie!

    Polubienie

  18. Niedawno trafiłam na Pana bloga, szkoda że tak późno. Mam palmę kokosową kupioną w markecie jakieś 4 lata. Postępowałam z nią raczej instynktownie. Wczesniej najstarszy liść zasychał a nowy się pojawiał. W tym roku w lato wyrosły aż 2 liscie I nagle palma miała ich 5. Moja palma nigdy nie podzieliła swoich lisci do końca, co najwyżej u podstawy i postrzepila czubki, które zazwyczaj są jednak zaschnięte ale nie przeszkadzało mi to wizualnie. Aktualnie, 16.01.2021, pojawiają się zasychające gnijące plamy. Myslalam że to może wina przeciągow w moim pokoju, jednak teraz już wiem że to raczej choroba. Skojarzylam że wcześniejsze zamierające liscie zaczynały zasychanie tak samo. Dziś odkryłam taką plamę na najmłodszym, jeszcze nie rozłożony listku. Czuje że to może być już jej koniec bo plamy są na 4 z 5 lisci. Spróbuje podlać ją przez podsiąkanie w Topsinie. Jeśli zginie to na pewno spróbuje z kokosem jeszcze raz, ponieważ teraz wiem jakie popełniłam błędy: brak doświetlania, 3m od okna i grzejnika w zimnym pokoju(18stopni) z nieszczelnymi oknami zimą. Prawdopodobnie o jej przeżyciu zadecydowało to ze kupiłam ją ciepłym początkiem wiosny, przesadzilam i chroniłam przed poparzeniami oraz zagniciem orzecha a zimą nie podlewałam za często.Aż jestem w szoku że mimo tych błędów przeżyła tak długo.

    Polubienie

  19. Dziękuję za tę wiadomość. 4 lata to dobry wynik. W tym czasie kokos może urosnąć mniej lub bardziej. Jeżeli rośnie naprawdę wolno to nie podzieli liści. Plamy suche ciemnobrązowe to zasuszanie, często od powietrza lub suchej ziemi. Plamy w kolorze khaki, szybko postępujące na cały liść to właśnie jakaś choroba grzybowa, która i mojego dużego kokosa dopadła. / Zimno bardzo kokosom szkodzi. Jeden mi padł ostatnio, miałem go na zimnej podłodze, lepsze miejsce dostało się bananowi i kokos zgnił. Proszę dać znać o dalszych losach kokosa 🙂

    Polubienie

  20. Serdecznie pozdrawiam ,jak dobrze że tu trafiłam .Moje palmy zakupione w biedronce, i Leroy M. Mam ich około 20 .Sa to Waszyngtonie, karłatki, koralowe ..Na początku uprawy miałam przygody bo niektóre nie były zdrowe, Dotychczas uprawiałam lilie dalie róże i kanny które kocham ,hortensje datury ,a od 3 lat palmy .Rosna w ogrodzie i w szklarni …te w ogrodzie dobrze spakowane przeżyły zimę. okejowo lepiej niż te w szklarni … ,oprócz palm mam bambusy banany , oliwkę figę laura ,araukarie ,migdałka ,przezimował w szklarni Ok migdałek zakwitł niedawno …kocham moje roślinki ,,domowych kwiatów roślin jest u mnie tez dużo …Jednak do kokosa szczęście nie mam co kupię to za 10 miesięcy umiera. To wszystko pozdrawiam cieplutko z Zielonej Góry .

    Polubienie

  21. Pani Sylwio rok temu zamieściłam zdjęcie palmy z jednym jakby rosnącym liściem waschingtoni …..płakałam nawet ze to koniec ,jednak Pani Sylwia dodała swoje spostrzeżenia I tak zrobiłam ?Dzis moja palma jest zielona fajna roślinka w ogrodzie ..dziękuje

    Polubienie

  22. Sylwia tu nie pisze, to mój blog, ale może przeczyta. Jeżeli palma nie jest bardzo mocno uszkodzona to w ciepłym miejscu potrafi się zregenerować. Powodzenia!

    Polubienie

  23. Bardzo przepraszam za pomyłkę Ja nie. Zauważyłam tej szkody . Jednak do ciebie mam pytanie Jeśli palma usycha to wiem że muszę działać …mam trochę doświadczenia ale popełniłam błąd Gdy widzę chorą roślinę to ją leczę a chorę zbieram z zaplecza sklepów .i tak zabrałam chorego fotuneli ,duża piękna na 150 palma latem w ogrodzie trochę odżyła zimę spędziła w szklarni + do 18 C. Ja zimą pracuje poza krajem opiekuje sie roślinami mąż …ale nie dokładnie ,,wszystkie palmy maja brązowe końcówki a ta największa jak by umarła …..to efekt suszy czy nadmiernego zraszania ,tego nie wiem.? Na dniach wracam i będę leczyć moje po przejściach rosliny zazwyczaj udaje się .ogrod znam od 60 lat od dziecka dziadek mnie nauczył dbać o rosliny… Ale palmy mam od trzech lat .Wybacz ze na pierwszy raz zanudzam …Czy mógłbyś mi napisać jak najlepiej leczyć co stosować takim biednym jakiś ślad mi się przyda ,Nie wiem gdzie posłać zdjęcia czy na mesegera? Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za moje nudne pisanie.

    Polubienie

  24. Nie zanudzasz! Każda taka historia jest interesująca. Mnie leczenie takich słabych roślin z wyprzedaży przestało interesować, gdyż próbowałem i na ogół rośliny nie odzyskiwały idealnego wyglądu i kondycji. / Dla palm pokojowych ważna jest wilgotność powietrza. Spryskiwanie nie pomaga, a wielu na ogół zbyt mocno je podlewa. / Znajdziesz mnie na FB i messengerze.

    Polubienie

  25. Ja nie mam kwiatów i palm w domu tylko na ogrodzie Zielona Gora ma fajny klimat , dla nich owszem niektóre mniejsze stoją zima w szklarni .ale zimą .I może zanudzam , ale ja mam prawie 70 lat i kwiaty uprawiam od dawna ogrodowe i domowe , I zawsze robię to na co mam ochotę i przyjemność ,,,np leczenie kwiatów ,,,,, Pozdrawiam ! Jeszcze na koniec powiem ze moja emerytura nie przekracza 1000zł pl. Więc nie ma już o czym pisać Czy mógł być kupić sobie palme za 1000 zł .? Przy takich dochodach ?

    Polubienie

  26. Czasami jest łatwiej, czasami trudniej. Uważam, że nie ma potrzeby wydawania majątku na palmy. Kupowałem ich wiele, na ogół małe rośliny, wręcz siewki. Jedynie 2 razy zapłaciłem powyżej wspomnianej kwoty. Ratowanie osłabionych roślin jest godne pochwały, ale może lepiej kupić jedną zdrową niż dwie zmaltretowane. Można też zdobyć nasiona. Niektóre moje palmy są wyhodowane przeze mnie z nasion (o czym piszę na blogu).

    Polubienie

  27. Moja palma padla po prawie roku, zgnila u podstawy. Czekam na dostawe w ktoryms ze sklepow i podejme kolejna probe. A co do soli to ciekawa sprawa bo jak bylem w indonezii to widzialem ze oni wokolo palm sypali normalna sol kuchenna i trafilem tez na film z roznych miejsc w azji gdzie faktycznie stosuja taka metode.
    Mam zamiar zakupic 2 koskosy i jednego posadzic tradycyjne a drugiego zamierzam posadzic w piachu 50%, ziemia do palm 25% i ziemia kokosowa 25%. Co sadzi pan o takim podejscu do sprawy?

    Polubienie

  28. Czytałem artykuł, z którego wynika, że sól nie jest potrzebna. Kokos ją toleruje, ale nie potrzebuje. Ludzie sadzą z popiołem, solą, plewami ryżu, itp. Moim zdaniem sól nie jest tu ani problemem, ani rozwiązaniem.

    Naoglądałem się różnych filmików na YT o miniaturowych kokosach, ale u nas to nie wychodzi. W Indonezji mają średnią temperaturę 30°C, a u nas latem ledwie dobija do 20°C.
    U moich kokosów korzenie zawsze były bardzo dobrze rozwinięte, i te grube, i te małe.
    Gdybym miał coś zmienić to teraz górną warstwę ok. 5 cm zrobiłbym z mocno przepuszczalnych materiałów: keramzyt, perlit, żwirek, do tego trochę ziemi, gruby piasek (nie mówię, że wszystko na raz, byle była i ziemia i coś przepuszczalnego).
    Podobnie dzieje się u innych, spokrewnionych z Cocos nucifera palm: u siewek Jubaea chilensis dochodzi do nagłego zasychania, a powodem jest gnicie stożka.
    Do tego dochodzą wszystkie podstawowe problemy: brak ciepła, wilgotności, światła.
    I dlatego u nas kokosy wypuszczają ledwie pojedyncze liście.
    Wystarczy jednak zajrzeć do palmiarni, by zobaczyć, że tam jest OK i rosną szybko.
    Próbować warto.
    Ja 2 kokosy (te z ubiegłego roku) włożyłem do akwarium, ale zgniły. Trzeba by to zrobić z siewkami, by uzyskać dobry efekt.

    Polubienie

  29. Co do siewek to znalazłem do kupienia kokosy w tej powłoce zabezpieczającej za około 4zł i bede probowal wyhodować z tego. Dokładnie to spotkało moje siewki jubaei o ktorej napisałeś. Cieżko w domu utrzymać i wytrzymać w stałej temp ktora zapewnia jakies minimalne bezpieczeństwo dla palmy mysle tu o 23- 25c
    Pisze pan bardzo ciekawe artykuły duzo interesującej i pomocnej wiedzy opartej na doświadczeniu.

    Polubienie

  30. Myślę, że możemy pisać tu na Ty.
    Młode jubaea, butia i im pokrewne lepiej zimą trzymać w chłodzie, w lekko podsuszonej ziemi.
    Gdy podrosną jest już z nimi łatwiej.
    Na razie odpuściłem sobie kokosy ze względu na powolny wzrost.
    Palmy w gruncie dają mi wiele satysfakcji.

    Dziękuję. Cieszę się.
    Ostatnio blog leży odłogiem.
    Od grudnia piszę e-book o palmach w gruncie i myślę, że będzie tam wiele informacji o palmach, nawet jeżeli nie dotyczyć będą palm pokojowych.

    Polubienie

  31. Dzień Dobry
    Ja za to chciałem pochwalić się równo 8-letnim okazem palmy kokosowej. Nie jestem żadnym specjalistą, raczej miałem sporo szczęścia. Palmę kupiłem spontanicznie w Lidlu, po czym jak zorientowałem się co do wymagań, zapewniłem jej to co potrzebuje – dodatkowe naświetlenie led 20W 4000K 1800lm, woda demineralizowana, nawilżacz powietrza. Temperatura w pokoju dość wysoka, średnio 25 stopni i to pewnie było kluczowe w jej rozwoju. Jeśli dobrze liczę pozostałości po liściach, to było ich ok 19 wyciętych, a aktualnie jest 6 liści i 7my w drodze. Najgorzej przechodzi miesiące listopad/grudzień, kiedy to wzrost się zatrzymuje i zasychają najstarsze liście. Od marca rozpoczyna się wyraźny wzrost. Najwyższy liść sięga sufitu. Łupina kokosa ciągle na miejscu 🙂

    Polubienie

  32. Gratuluję! Fajnie, że dałeś znać 🙂 Na ogół są zapytania w przypadku problemów. Najwyraźniej dobrze sobie radzisz z kokosem. Ciepło, światło, pewnie brak nadmiernej pielęgnacji, to wszystko składa się na sukces, więc może jednak rezultat jest wynikiem właściwej opieki, niż tylko łutu szczęścia?

    Polubienie

Dodaj komentarz