Jak co roku krótkie jesienne dni sprawiły, że zamiast leżeć pod palmą lub podlewać bambusy więcej czasu zacząłem spędzać przy akwarium. W tym roku miałem szczególny powód, by zadbać o jego widowiskowość, gdyż szybko stwierdziliśmy, że nasza kilkumiesięczna córeczka z zaciekawieniem wpatruje się w panoramiczny obraz rozświetlonej ciepłym światłem zieleni.
Podwodny ogród
Jaki ogród, takie akwarium – takie odnoszę wrażenie, gdy zerkam przez szybę. Zielono, naturalistycznie, bez chemii, z pewną niedbałością i nieplanowanym bałaganem. Nigdy nie udało mi się przygotować idealnej kompozycji roślin, ale odnotowałem pewien postęp, gdyż na grubym podłożu rośliny wreszcie rosły mi bujnie i gęsto. Same solidne i stosunkowo łatwe kryptokoryny, żabienice, paprocie i anubiasy. Do tego martwa materia organiczna: korzeń mangrowca, lignit, szyszki olchy, liście buka. Jeszcze niedawno w 180 litrach pływało ledwie kilkanaście miedzików. Akwarium miało być roślinne, a rybki zapewniać w nim głównie ruch i życie. I tak też było przez ostatnie 5 lat. Opieka sprowadzała się w zasadzie do wrzucenia suchej karmy, wymiany wody, usunięcia nadmiaru liści. Aż nadeszła kolejna jesień….
Gupiki i paletki
Opowieść o tacie, który wyszedł do akwarystycznego kupić dziecku gupiki, a wrócił z paletkami wywoła śmiech nawet niezaawansowanych akwarystów, ale tak właśnie było. Na ogół akwarium jest u mnie na dalszym planie: za palmami, za bambusami, za ogrodem. Bywają jednak tygodnie lub miesiące, jak teraz, gdy skupiam na nim całą uwagę. Nie oznacza to jednak kupowania co chwilę nowych roślinek, nowych rybek. Roślin nie dosadzam, gdyż grubej warstwy żwiru nie należy ruszać. Częste grzebanie w podłożu czasowo zmniejsza klarowność wody, ale przede wszystkim powoduje uwalnianie różnych związków do słupa wody, czego skutkiem jest intensywny rozwój niepożądanych glonów. Ryb nie kupuję, gdyż w czasach nastoletnich miałem akwaria przez ponad 5 lat i niejedną kolorową rybkę już w nich widziałem. Racjonalność, stabilność i przewidywalność.
Akwarium zyskało swój obecny kształt w dwóch etapach: jesienią 2014 r. pyszczaki i skały ustąpiły miejsca żwirowi, roślinom i drobnym rybom, czyli miedzikom i neonom Inessa. Tych ostatnich po jakimś czasie zaczęło ubywać, ostatni padł po kilku miesiącach. Rośliny też rosły jakoś niemrawo, było dużo pustego. Na początku 2018 r. stwierdziłem, że efekt jest niezadowalający, samo się nie naprawi i zrobiłem remont, tzw. restart. Dołożyłem wszystkiego: żwiru, roślin i rybek. Zmieniłem oświetlenie. Nigdy nie robiłem kwarantanny, by upewnić się o zdrowiu rybek, ale istotne jest to, że w ciągu ostatnich dwóch lat nie dodawałem nowych elementów, a rybki kupiłem jednorazowo w jednym sklepie. Piszę o tym, gdyż po sprowadzeniu paletek nabrało to olbrzymiego znaczenia. Paletek?
Każdy wie, że gupik to rybka podstawowa, taka dla początkujących. Każdy też wie, że paletka jest jej przeciwieństwem: ceniona, dostojna, wymagająca, trudna w utrzymaniu. Ostatnio miałem gupiki jakieś 30 lat temu, ale to właśnie o nich pomyślałem, gdy uznaliśmy z żoną, że w akwarium przydałoby się więcej koloru. Gupiki są barwne, ciągle w ruchu, na ogół przebywają w górnej części zbiornika, ale potrafią też popłynąć przy dnie i zajrzeć w każdy kąt. W sam raz dla małego dziecka…
O pasji
Paletki też miałem w dawnych czasach. Dwie, bardzo małe i jedynie przez kilka dni, gdyż szybko padły. Nie miałem wówczas wody o odpowiednich parametrach ani wiedzy o tym, jak z nimi postępować. Do dzisiaj pamiętam, jak skulone trzymały się w górnym rogu akwarium. To taki akwarystyczny wyrzut sumienia. Tak już jednak mam, i pewnie wiele osób w tym się odnajdzie, że gdy zajmuję się nowym tematem robię to w sposób totalny i na ogół nie odpuszczam. Na początku jesieni namiętnie oglądałem filmy o miniaturowych kokosach, zacząłem już nawet myśleć o skiełkowaniu większej ich ilości, sprowadzeniu ciekawej odmiany o żółtych ogonkach liści…. W końcu przystopowałem, bo kokos nie nadaje się, by trzymać go w ogrodzie, a ilość dobrego miejsca w domu przy oknie jest ograniczona. Pozostałem więc przy skromnym kokosie seniorze, dwóch juniorach i jednym kiełku. Tylko cztery palmy kokosowe w jednym pokoju to dla mnie oznaka pełnego umiaru…
Ryba stamtąd
Potem nastąpiło kilka tygodni przerwy i w końcu trafiłem przed akwarium. Oglądając filmy o akwarystyce na YT nie sposób nie trafić na paletki. Ich naturalne środowisko to oczywiście Amazonia. Wody na ogół bardzo miękkie i kwaśne, czasami ciemne od związków humusowych, czasami białe od niesionej rzeką gliny, ale chemicznie bardzo czyste. W Internecie można znaleźć filmy kręcone w takich miejscach pod wodą, na ogół na płyciznach, przy niskim stanie wody, czyli poza porą deszczową. Obejrzeć można też akwaria obszarowe, czyli naśladujące takie środowisko. W przypadku paletek tego typu zbiorniki na ogół są zawierają korzenie, piasek, rozkładające się liście roślin. Napatrzyłem się prawie do syta.
Temperatura rośnie
Ponad rok temu zwiększyłem obsadę akwarium wpuszczając kolejne kilka miedzików, a także 8 otosków i 5 kirysków. Jedni uważają, że otoski są rybami łatwymi do utrzymania w akwarium, inni wręcz przeciwnie. Miałem sporo obaw i niestety z czasem zacząłem ich widzieć w akwarium coraz mniej. W ciągu ostatnich kilku miesięcy sporadycznie widywałem jednego. Po wpuszczeniu gupików i pierwszych paletek (o czym dalej) nastąpił cud, a właściwie ożywienie. Podniesienie temperatury z 25°C do ponad 28°C, wszędobylskie gupiki i większa ilość roślinnej karmy wyciągnęły otoski z kryjówek. Jednego. Dwa. Sześć! Odkryłem też dwa żywe kiryski.
Tej zimy Amazonia pojawiła się również w innej formie. Pod choinką znalazłem to:
To opis wyprawy, którą dwaj bracia odbyli rowerami od źródeł do ujścia Amazonki. Podróż trwała kilka miesięcy: najpierw, w górach, jechali drogami lub pchali rowery po bezdrożach, poruszając się od wioski do wioski, a później zamontowali rowery na gumowych pływakach i nadal pedałując (po demontażu kół pracą nóg wprawiali w ruch małą śrubę napędową) spłynęli aż do Atlantyku. Cennych porad udzielał im na bieżąco, przez Internet, Piotr Chmieliński, który tę samą trasę pokonał 30 lat wcześniej kajakiem. Ponad 7500 km zmieściło się na niecałych 400 stronach, a że czytam szybko (choć czasami nieuważnie) spłynąłem wraz z nimi Amazonką w ciągu kilku świątecznych godzin, między wizytami rodziny i wizytami u rodziny. Nie wszystko mnie w tej książce zainteresowało, ale znalazłem kilka fascynujących „opisów przyrody”. Przede wszystkim jednak wprowadzony zostałem w amazoński klimat, który rozlał się po naszym pokoju na dobre.
Wyprawa do sklepu zoo
Pierwszy sklep był w pobliskim mieście. Znam go od lat. Mnóstwo towaru, ciemno, ponuro, w zbiornikach brud. Gupików na szczęście nie było, ale i tak niczego bym tam nie kupił.
Drugi był typową sieciówką w centrum handlowym. Zaopatrzony, czysty, typowy, poprawny. Mając na uwadze dodanie koloru do akwarium przychylnym wzrokiem spojrzałem nawet na żółte i na czerwone danio, co chyba świadczy o mojej determinacji. Mając jeszcze kilka spraw do załatwienia w mieście stwierdziłem, że wrócę tu, jeżeli nie znajdę czegoś lepszego.
Do trzeciego sklepu nie dotarłem. Ogłaszał się w sieci jako oferujący różne bystrzyki, ale w przedświątecznej gorączce wjazd do ścisłego centrum mógł tylko oznaczać paraliż.
Czwarty. Dojeżdżając do Starego Sadu zatrzymałem się przy sklepie, obok którego często przejeżdżałem. Atmosfera jak w pierwszym, ale jeszcze bardziej klaustrofobiczna. Niemniej jednak odnotowałem obecność całkowicie żółtych, wręcz cytrynowych gupików.
Piąty znalazłem przypadkiem wracając do drugiego. Niezbyt duży, ale z akwariami zajmującymi prawie 1/3 powierzchni, co jest rzadkością. Czysto, jasno, pierwsze wrażenie pozytywne. Wszedłem w głąb, znalazłem gupiki, danio, neonki… Rozejrzałem się dookoła. Tuż nad podłogą stało wysokie akwarium ekspozycyjne z kilkoma dużymi PALETKAMI. Obok drugie, przyjemne dla oka, z roślinami, małymi rybami i również jedną dorosłą paletką. Ciekawie. Wtedy spojrzałem w dół i zamurowało mnie. W jednym z dolnych akwariów było kilkadziesiąt małych PALETEK!!! Pływały spokojnie, ale ich ilość sprawiała, że w zbiorniku było gęsto i tłumnie. Poczułem, że będzie źle. Przystępna cena 29 złotych. Jeszcze poprzedniego wieczoru oglądałem na Instagramie turkusowe paletki karmiące młode. I oglądałem film z odłowów w dorzeczu Amazonki. Nie spodziewałem się natknąć się na nie ot tak, po prostu. Rzadko zaglądam do tego typu sklepów, ale nie przypominam sobie, bym widział w nich paletki. Niedrogie. Dostępne. Ładne. Ale nie dla mnie przecież. Miałem kupować gupiki, więc wróciłem do nich i stwierdziłem, że jest z czego wybierać. Potem zacząłem zwiedzać pozostałe półki sklepu z różnym sprzętem i akcesoriami, czasami rzucając okiem na młode paletki. Chodziłem, zwlekałem, wiedząc jednak, że decyzja właściwe jest podjęta.
Ze sklepu wyszedłem z siedmioma gupikami i dwoma paletkami na próbę.
To był ruch skrzydeł motyla, który wkrótce miał wywołać burzę.
Bardzo ciekawy wpis. Nigdy nie miałem akwarium, ale chyba się kiedyś skuszę. Może po 50-tce… A może na 50-te urodziny 🙂 Serdeczności 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję. Można pooglądać zbiorniki w różnych zoo, sklepach, na targach, wystawach, w Internecie. Ja zimą więcej czasu spędzam w domu, a Ty chyba bardziej społeczny jesteś i w ruchu, więc może po 60-tce?
PolubieniePolubienie