Palmy zna każdy. Reakcją na słowo „palma” są setki skojarzeń, niezawodnie wiodących nas do ziemskiego raju. Turkusowa woda, biały piasek, kołysana wiatrem palma. Ona w skąpym bikini. On zbija kokosy. Szczęście.
Obrazek geograficznie odległy, ale pojawiła się nadzieja. Kilka lat temu w zbiorowej świadomości zaistniało nowe pojęcie: „palmy mrozoodporne”. Słusznie podejrzane. Wygląda na oksymoron i prawie nim jest.
E-book ‘Jak z powodzeniem uprawiać plamy w Polsce – mrozoodporne palmy w ogrodzie i na tarasie’
Skoro mrozoodporna, to czy taką palmę można posadzić przed domem, niczym choinkę? Porównanie nie jest złe. Jeżeli myślimy o wyciętym jesienią, a skompostowanym na wiosnę świerku to TAK. W pozostałych przypadkach odpowiedź niestety brzmi NIE.
Mrozoodporne nie znaczy bowiem, że w naszych warunkach zimotrwałe. Taki trachycarpus fortunei znakomicie zniesie nasze chłodne wiosny, krótkie lato, mokrą jesień. Przymrozków nawet nie zauważy, jesienne deszcze mu nie zaszkodzą. Będzie trwał z godnością w naszym zimnym kraju przez 360 dni, ale potem nadejdzie styczeń, te brakujące 5 dni z temperaturami po -20°C i on wtedy niestety umrze. Pojedyncze egzemplarze może przeżyją, ale nędzne to życie, regeneracja zajmie kilka lat.
Trzeba jasno sobie powiedzieć, że w Polsce uprawa palm w gruncie to działalność niszowa. Powiem więcej: niszowata. Ktoś tam coś słyszał, że niby mrozoodporne. W czasach fake newsów nie wiadomo w co wierzyć, reptilianie rządzą światem, ziemia jest płaska, ludzie jednak gupi nie są. I swoje wiedzą: palmy w Polsce nie rosną.
W dyskusjach publicznych te ciekawe rośliny pojawiają się u nas, gdy mowa jest (a) o systemie emerytalnym (obowiązkowo pod palmami, o czym na początku) lub (b) o globalnym ociepleniu (też mało kto wierzy). Niektórzy od razu dodają, że i z ocieplenia klimatu nie ma co się cieszyć, bo przyjdą silne huragany i od razu te palmy powyrywają. Może coś w tym jest. Na Kaszubach widziałem hektary powalonej monokultury sosny. Polak wieczny optymista…
Z tą emeryturą pod palmami problem jest między innymi taki, że stary i zużyty organizm homo sapiens niezbyt dobrze znosi bardzo wysokie temperatury. A jeszcze gorzej radzi sobie z nimi w połączeniu z wysoką wilgotnością powietrza. Przestajesz się pocić, nie pijesz i usychasz. Terminalnie. Czy nie lepiej pozostać w naszym klimacie? Umiarkowanym, ciepłym, przejściowym…
Jakieś 10 lat temu słysząc o palmach odpornych do -18°C (Trachycarpus fortunei) łudziłem się, że do tej temperatury palma pozostaje nietknięta. Odporny to odporny. Nie byłem jedyny. Na pewnym forum pojawiła się grupka kilku osób skupionych wokół tej intrygującej myśli. Dziś zabrzmi to niedorzecznie, jednak wtedy w Internecie niewiele było konkretnych informacji. Szukaliśmy zagranicą, ale zima we Francji, Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech to jednak nie to samo co nas. Teraz to wiemy. W Bretanii -20°C jest równie abstrakcyjne jak -35°C w wielu regionach Polski. Dzisiaj wiedzę o rzeczywistej odporności palm już mamy, w dodatku popartą naszymi doświadczeniami.
Nie sądzę, by Jan Kowalski (lat 80) przeniósł się pod palmy.