Masca – phoenix canariensis

W ogrodzie palmy są ładne, ale zobaczyć palmę w jej naturalnym środowisku to doświadczenie niezwykłe. Na Teneryfie taką możliwość oferuje bezpośrednia okolica wioski Masca, gdzie daktylowce kanaryjskie rosną zarówno wśród zabudowań, jak i na zboczach okalających ją gór. Ich charakterystyczną cechą są tu czarne pnie, osmalone wiele lat temu ogniem pożaru.

Teneryfa, kwiecień 2018 r.

To już drugi tydzień naszego pobytu na wyspie i wypad do Masca mamy zaplanowany na cały dzień. Obawiam się o brak miejsc na podobno niewielkim parkingu, więc do celu docieramy wcześnie jak na warunki urlopowe, czyli po ósmej. Ostatnie kilometry drogi to stromy podjazd pod górę, przebicie się przełęczą na drugą stronę i zjazd serpentyną idealnej, lecz wąskiej drogi. Jesteśmy wysoko, w oddali widać ocean i sąsiednią wyspę La Gomerę. Słońce rozświetla sąsiednie szczyty, my zaś zjeżdżamy w chłodnym cieniu. W kilku miejscach mam wrażenie, że auto utknie w poprzek zakrętu. Unikam kompromitacji, ale i tak nikt inny nie jedzie ani w górę, ani w dół. Na parkingu pusto.

Jestem zadowolony, palmy widać wszędzie. Wioska wygląda na opustoszałą. Ktoś spokojnie zamiata chodnik, obok nas przetacza się samochód terenowy, słychać głównie ptaki. Życie chyba toczy się tu niespiesznie. Jesteśmy poniżej okalających nas szczytów, ale nadal trzy czwarte kilometra nad poziomem oceanu, na czymś w rodzaju górskiego cypla taranem wbijającego się w dolinę. Szczyty blokują słońce, które teraz, rano, jest jeszcze nisko, gdzieś po lewej stronie. Jest rześki poranek, połowa kwietnia. Anna i ja nosimy kurtki.
2

Zamierzamy obejść wioskę, znaleźć zejście do wąwozu, dotrzeć słynną ścieżką trekkingową do oceanu, po czym wrócić tą samą trasą. Schodzimy w dół brukowaną drogą i już za pierwszym zakrętem pokazują się dwa daktylowce rosnące na kamieniach, z górną częścią korzeni całkowicie suchych i odsłoniętych. Niebywałe, że radzą sobie w tak trudnych warunkach.
3

Masca jest miejscem wydartym naturze. Wzrok ciągle wędruje w górę i w dół po zboczach. Widać liczne pola tarasowe, niezbyt duże i w większości zaniedbane. Teraz dochód przynoszą tu turyści, rolnictwo okazało się zbyt trudne, stałych mieszkańców jest tu ledwie setka. Sądząc po wyludnionych uliczkach sezon jeszcze się nie zaczął. Kilkanaście domostw znajduje się poza wioską i widać, że ludzie z trudem walczyli tu o każdy metr płaskiej powierzchni.
4

Powoli spacerujemy chłonąc atmosferę nowego miejsca. Dochodzimy do końca wysokiego cypla z okrągłym placykiem wyłożonym kamieniami i otoczonym murkiem. Za nim góruje charakterystyczna smukła skała, w oddali ocean, po bokach teren opada i jest niedostępny. Cieszy spokój poranka. Mniej przyjemną niespodzianką okazuje się druciany płot okalający zejście do wąwozu i informacja, że szlak został zamknięty niecałe dwa miesiące wcześniej ze względów bezpieczeństwa. Nie jesteśmy pewni, czy chodzi wyłącznie o to konkretne zejście i postanawiamy sprawdzić drugie, według planu położone bliżej zbocza gór. Nie ma sensu potrząsać metalową furtką, zresztą jest zamknięta na kłódkę.
5

Roślinność jest tu mieszana, niezbyt spójna, nie pasują mi liczne agawy i opuncje. Zabudowę też trudno uznać za urokliwą. Skupiam się więc na daktylowcach kanaryjskich, które spinają to siedlisko w jedną całość i wprowadzają pewną harmonię. Ich usytuowanie wśród budynków oraz wysokość pni wskazują, że w samej wiosce posadził je człowiek. Z kolei patrząc na zbocza gór widzę wiele palm rosnących jakby na wolności, a w każdym razie bez stałej ingerencji człowieka.

W kilku zakątkach zagęszczenie daktylowców kanaryjskich jest tak duże, że przypomina afrykańskie oazy zarośnięte cennym daktylowcem właściwym. Z łatwością zapominam, że za moimi plecami stoi kilkadziesiąt domostw. Oto palmowy gaj. Dotarłem do celu.
6

7

Piękno w czystej postaci. Dorodne palmy są tu u siebie, nieregularnie rozrzucone w dole tam, gdzie zbocza jeszcze są łagodne. Stąd pochodzą i stąd podbiły świat. Wystarczają im umiarkowane temperatury wysp wiecznej wiosny, długie korzenie wbijają się i wczepiają w skalne szczeliny. W tych wydawałoby się niezbyt optymalnych warunkach dają z siebie wszystko, a o ich wyjątkowości świadczy sąsiadująca z nimi roślinność, która w tych samym miejscu nie potrafi osiągnąć podobnej bujności, być może unicestwiona pożarem, zadowalając się skromniejszym wyglądem i posturą.

Jednocześnie wiem, że daktylowiec kanaryjski potrafi osiągać większe rozmiary, zarówno na wysokość, jak i na grubość kłodziny. W górskich warunkach wokół wioski Masca nie ma dostatecznie dużo wody, ciepła i żyznej ziemi, z których mógłby w pełni czerpać. Dla mnie ważne jest, że nie są to palmy posadzone w równym szpalerze, pieczołowicie obierane z każdego uschniętego listka. Z przyjemnością patrzymy na charakterystyczne sylwetki palm widoczne wszędzie dokoła na tle skał.

Intrygują mnie te opalone pnie. Łatwo uwierzyć, że na niektórych palmach czarny nalot jest śladem pożaru sprzed kilkunastu lat. Dwie palmy widoczne na zdjęciu są pozostawione same sobie. U nasady widać zwęglone resztki, a powyżej ślady jakie pozostają po samoistnym odpadnięciu całkowicie suchych liści.
4

Z kolei te dwie rosną tuż przy wyłożonej kamieniem ścieżce / drodze i są dokładnie oczyszczone. Zwęglenie sięga na nich wysoko i przypuszczam, że mieszkańcy wioski specjalnie przypalają pnie, by uzyskać jednolity i jednocześnie całkiem ciekawy efekt.
3

Kwadrans po dziewiątej nadal poruszamy się w cieniu, ale pierwsze palmy w Masca zaczynają łapać promienie słońca.
5

Po dotarciu do drugiej furtki uznajemy, że wąwóz jest całkowicie zamknięty i pozostaje nam tylko możliwość obejrzenia części szlaku z góry.
2

Ze środka wioski w dolinę wbija się taki występ ze skałą nazywaną lokalnym Machu Picchu. Po obu stronach teren ostro opada dochodząc do dna, a dalej wąwozem można dotrzeć do oceanu. Masca z założenia miała być wioską ukrytą i niedostępną.
1

Tak niestarannie przycięte liście przyniosłyby wstyd wielu kurortom, ale tutaj wyglądają bardzo naturalnie. Takiego właśnie efektu oczekiwałem.
6

Tutaj z kolei widać próbę obcięcia palmy „na ananasa”. Korona liści jest przepięknie regularna, ale samo cięcie znacznie poniżej standardów Lazurowego Wybrzeża.
7

Przed jedenastą przybywa słońca i jedna z palm rzuca przeogromny, teatralny cień.
8Natrafiamy też na skupisko palm rosnących na skale, nieco przypalonych, z masą zaschniętych korzeni opartych na podłożu. Rosną przy ścieżce, więc liście są przycinane. To kolejny przykład pokazujący, jak bardzo wytrzymałą palmą jest phoenix canariensis.
9

10

Ta szara masa to tysiące korzeni, które latami wyrastały z podstawy kłodziny. Palma wytwarza korzenie nieustannie. Zamierają, zastępowane kolejnymi. Utrzymanie silnego daktylowca w donicy wymaga cięcia korzeni co kilka lat i dosypania w ich miejsce ziemi. Takich obrazków jak ten poniżej nie znajdę jednak w żadnej europejskiej palmiarni ani na deptakach kurortów.
11

Jeszcze większe zdumienie wzbudził we mnie daktylowiec kanaryjski wyrastający prosto z kamiennego muru oporowego. Karmi go ziemia po drugiej stronie.
12

Jest chudy i niewielki. Najwyraźniej długodystansowiec.13

Masca jest fizycznie odcięta od reszty wyspy i dotarcie tutaj wymaga pewnego wysiłku i czasu. Zamknięcie szlaku wymusza zmianę planów i zostajemy w wiosce nieco dłużej, zwiedzając większość dostępnych zakamarków. A daktylowce są wszędzie.

W tym są dziuple?
20

Ten ma za sobą upojną przeszłość i pozornie wygląda na martwego. Po zamkniętym barze pozostał szyld mylnie obiecujący wyszynk.
21

Wystarczy wejść wyżej, by stwierdzić, że palma ma się dobrze.
18

Przed przylotem na Teneryfę szukałem informacji o daktylowcu kanaryjskim i trafiłem na opis, według którego osobniki męskie mają bardziej zwartą koronę krótszych liści, natomiast osobniki żeńskie mają dłuższe, przelewające się liście. Będąc już na miejscu wielokrotnie bawiłem się w rozróżnianie obu płci i na ogół trafiałem. Palma poniżej wygląda na typowy osobnik męski:
14

W tym przypadku nie ma co zgadywać. Kiście nasion zdradzają, że to osobnik żeński.
15

Natrafiam też na leżące nasiona. Nie zbieram, bo co zrobię z tyloma daktylowcami?
16

ON po lewej, ONA po prawej?
17

Ten daktylowiec dominuje nad wąwozem i ma osobliwie mocno ściśnięte blaszki liściowe. Wygląda nieco sztucznie, jak palma na warszawskim rondzie imienia francuskiego generała. W dole, po lewej, ledwie widoczna kreska szlaku, którym mieliśmy dojść do oceanu.
19

22

Tej z kolei przytrafił się mały wypadek. Dolna część kłodziny jest ścięta, bez zewnętrznej warstwy.
23

Widok na suchy, zdeformowany pień nie byłby najlepszym zakończeniem tego wpisu. Kolejnymi refleksjami z pobytu w Masca podzielę się być może w drugiej części. Zdradzę tylko, że zostaliśmy tam do końca dnia…

Kilka ogólnych ujęć:
24

25

26

 

 

4 myśli w temacie “Masca – phoenix canariensis

  1. Bardzo ciekawy wpis, szkoda ze tak rzadko….. a forum palmy zamek jakby martwe….

    Polubienie

  2. Dziękuję. Ostatnio brak czasu na nowe artykuły, ale mam kilka pomysłów. / Starzy forumowicze już niechętnie pisują, w końcu zajmujemy się tym od wielu lat, temat trochę spowszedniał, a wiadomo, że najchętniej interesujemy się nowymi tematami. Nowi z kolei wolą FB, kilka osób kręci filmiki na YT. Jest różnorodność. Forum jest fajne, gdy chociaż kilkanaście osób pisze na nim aktywnie.

    Polubienie

  3. Też byłem tam roślinność robiła wrażenie u nas takie okazy palm raczej tylko w marzeniach.

    Polubienie

  4. Zgadzam się z tym. Wysokie palmy to dla nas etap nie do przeskoczenia. Oczywiście mając miejsce i podnośnik koszowy da się zrobić wszystko, ale nie o to nam chodzi. / Na razie palmy są mocno zależne od naszej pomocy.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s