Fiedler. Głód świata

O tym, że powstaje biografia Arkadego Fiedlera dowiedziałem się w pewien słoneczny poranek w Puszczykowie od Arkadego Radosława, syna pisarza. Tego dnia konsultował się z nim Piotr Bojarski (autor biografii) i obaj panowie długo rozmawiali na tarasie przed domem.

Wiele miesięcy później najstarszy wnuk pisarza, dla odmiany Radosław, udostępnił w sieci projekt okładki (ucieszyły mnie liście bananów stanowiące tło dla postaci podróżnika) i podał datę publikacji. Czekałem (nie)cierpliwie, gdyż na fali ponownego zainteresowania postacią pisarza-podróżnika zadawałem sobie kilka pytań i liczyłem, że znajdę na nie odpowiedzi.

Piotr Bojarski „Fiedler. Głód świata”
Na początku oparciem dla Piotra Bojarskiego są dwie książki autobiograficzne samego Arkadego Fiedlera, widoczne na zdjęciu poniżej, z których biograf wybiera najważniejsze informacje, uzupełnia tłem historycznym, szuka potwierdzenia wielu faktów u znawców tematu, w relacjach innych osób, u rodziny, w archiwach.
5

Bez tej pomocy zapewne trudno byłoby zrekonstruować pierwsze lata życia pisarza, urodzonego przecież w XIX w. Klasycznie dowiadujemy się więc o ojcu Antonim, który otwierał oczy młodego Arkadego na bujną wówczas przyrodę lasów i zakoli Warty, snując marzenia o wspólnej wyprawie ojca i syna nad Amazonkę. Są lata szkoły, pierwsze próby literackie i miłostki, nauka w niemieckiej szkole, służba w pruskim wojsku, aktywny udział w powstaniu wielkopolskim i w polskiej żandarmerii, życie towarzyskie i kulturalne Poznania, śmierć rodziców, ślub, narodziny córki, praca w przejętym po ojcu warsztacie drukarskim. Arkady ma wówczas 34 lata i jeszcze nie był nad żadną Amazonką.

Jak w każdej biografii informacje dobrze znane przeplatają się z nowymi odkryciami, relacjami, sprostowaniami, informacjami o dalszych losach niektórych postaci. Z każdej strony sypią się daty, cytaty, nazwiska, nazwy miejsc. Komentarze obu synów pisarza pojawiają się przez całą książkę dodając je wiarygodności. Historia Arkadego Fiedlera mogłaby nawet zostać uznana za epopeję narodową (żart!), gdyż ta jak wiemy przedstawia losy bohatera na tle ważnych wydarzeń historycznych.

A tych nie brakuje. Szczęśliwa gwiazda pomaga mu trwać przy życiu: nie staje się mięsem armatnim na frontach pierwszej wojny światowej, unika rozstrzelania na początku drugiej (skrupulatni Niemcy dobrze wiedzieli kto u nas walczył w postaniu wielkopolskim), nie wsiada na okręt, który wkrótce potem został zbombardowany, nie trafia go bomba w Londynie. Wyrywa się też z żelaznego uścisku ogromnej anakondy…

Następnie czytamy o rozczarowaniu życiem na rajskiej wyspie Tahiti u boku miejscowej piękności, z której to przykrej opresji (upada mit wiecznego szczęścia w tropikach) pisarza ratuje wybuch drugiej wojny światowej. Fiedler ponownie jest gotów walczyć o wolność Polski. I czyni to z piórem w ręku. Poznajemy kulisy powstania sławnego „Dywizjonu 303”, zanurzamy się w polskie piekiełko w Londynie. Fiedler w tamtym czasie ciągle jest w ruchu, poznaje piękną Marię, chce pisać i wydawać.

Część poświęcona latach powojennych nie jest lekturą łatwą ani przyjemną. Zwabiony do Polski przez władze i zapewniony o możliwości dalszej pracy twórczej Arkady Fiedler stopniowo grzęźnie w coraz to trudniejszej rzeczywistości. Dowiadujemy się w jaki sposób przetrwał bardzo chude lata i jak sobie poradził, by wreszcie móc wrócić do pisarstwa i do podróżowania.

Interesuje mnie też późne ojcostwo Arkadego Fiedlera, którego trzej synowie urodzili się, gdy miał już ponad 50 lat. Wbrew moim dotychczasowym wyobrażeniom pisarz po wojnie raczej krąży po luźnej orbicie wokół nowej rodziny i domu w Puszczykówku niż zwalnia tempo i zostaje domatorem. Zagadkę istnienia trzeciego syna rozwikłałem już wcześniej samodzielnie, ale dla wielu czytelników zapewne będzie to nowa informacja.

Piotr Bojarski wspomina o domowych archiwach Arkadego Fiedlera, o kilku tomach różnych listów, pism, zdjęć, wycinków, pamiątek. Przegląda je i czerpie z nich w imieniu czytelnika, udostępniając oryginalne, szerzej nieznane dokumenty. W kontekście tej informacji można jedynie wyrazić żal, że fotografie w tej kompletnej skądinąd biografii Arkadego Fiedlera są tak nieliczne i fatalnej jakości. Wartością „Głodu świata” jest oczywiście sam tekst, informacje znalezione w różnych książkach, artykułach i odtajnionych archiwach państwowych, zaś odbiorcami biografii najpewniej będą osoby znające już twórczość pisarza, jednak skromna wklejka z czarno-białymi zdjęciami trochę rozczarowuje.

Dzięki biografii poznajemy trudne relacje Arkadego Fiedlera z władzami PRL (wielu intelektualistów trafiło do więzienia lub poszło na pełną współpracę), jego osamotnioną pozycję wśród polskich literatów, nieustającą popularność wśród czytelników. Przedziwne listy i pisma słane do urzędów, ministerstw, wydawnictw. Piotr Bojarski pokazuje nam Fiedlera jako wrażliwego na wszelką krytykę, zajadle atakującego nieprzyjazne recenzje. Piszącego listy wszędzie i do wszystkich z nieprzejednaną zawziętością. Dla jednych oschłego, dla innych wspaniałego kompana.

Niektórych pewnie oburzą liczne kontakty podróżnika z kobietami, inni zarzucą mu, że był nie dość wielkim patriotą, że nie był wystarczająco wnikliwym reportażystą, że jego pisarstwo nie jest najwyższego lotu, że…, że… Sukces zawsze rodzi mniej lub bardziej słuszną krytykę, zaś Arkady Fiedler rozgłos wokół własnej osoby najwyraźniej lubi i dba, by o nim nie zapominano.

Najbardziej wyczekiwane przeze mnie są fragmenty, w których dowiadujemy się o pracy Arkadego Fiedlera nad książkami. O notesach z bieżącymi notatkami, o pisaniu piórem, o ogromnym trudzie, z jakim przychodziło mu samo pisanie, o licznych skreśleniach i poprawkach poprawek. Biografia burzy też moje wyobrażenie o pisarzu trwale zamieszkującym z rodziną w Puszczykówku. Okazuje się, że miał on drugą pracownię, w centrum Poznania, do której latami, nawet w późnym wieku, dojeżdżał lub w niej pomieszkiwał (wśród podróżniczych pamiątek trzymał też tyczki bambusowe!). Najwyraźniej miał potrzebę pracy poza domem, odczuwania wibracji, żywego pulsu miasta skoro wybrał lokum na poddaszu kamienicy zamiast wybudować domek pisarski w głębi ogrodu. Interesująca jest też dbałość Arkadego Fiedlera o jakość papieru i ilustracji w książkach (jak na możliwości ubogiego PRL), o atrakcyjność okładek, o rozliczenia poszczególnych wydań, dzięki którym finansował swoje podróże.

Ostatnie rozdziały przynoszą jakby cieplejszy obraz pisarza, który po przekroczeniu siedemdziesiątki przeżywa którąś już z kolei młodość i przez całe lata nieustannie jest w podróży lub pracuje nad książkami (ujmując to w dużym skrócie).

Mnie postać Arkadego Fiedlera zawsze bardziej intrygowała niż fascynowała. Dzięki obszernej biografii lepiej poznałem go jako człowieka. Dawno temu pociągał mnie świat, który opisywał w swoich książkach, zaś wyjątkowy styl jego pisarstwa, podobno przesadnie ubogacony, zawsze smakował mi wybornie. Nie przeczytałem wszystkich jego książek, ale i może któraś jeszcze mi się spodoba?

Biografia Arkadego Fiedlera napisana przez Piotra Bojarskiego w dużym stopniu zaspokoiła moją ciekawość i z pewnością pozwoliła domknąć pewien etap.

Sięgnijcie po tę książkę, jeżeli patrząc na mapę świata też czujecie małego głoda.

———

Zadaję sobie pytanie czy „Fiedler. Głód świata” Piotra Bojarskiego okaże się wydawniczym sukcesem? Czy wywoła dyskusje wykraczające poza tematy malgaskich żon pisarza i jego postawy wobec ustroju państwowego i władz PRL, które obecnie zdają się promować tę biografię?

W tej ostatniej kwestii nic mnie nie szokuje, skoro nawet w latach 80. indoktrynacja uczniów trwała w najlepsze i nawet ja, jak się okazuje, mając lat dziesięć, recytowałem w szkole jakieś wiersze ku chwale.
1

W tym samym czasie założyłem też specjalny zeszyt, do którego wkleiłem kilka wycinków prasowych, opatrzony stosownym wstępem (tytuły na granatowo miałem wówczas przeczytane, a oznaczone krzyżykiem posiadałem). Może chciałem zostać biografem AF?
6

Ten drogowskaz po latach zainspirował mnie do posadzenia kępy bananów przy Muzeum-Pracowni. Dla mnie to zawsze było Puszczykówko…
8

Relacja w prasie z okazji 90. urodzin pisarza.
7

Opis Wigilii u Fiedlerów (w Gazecie Poznańskiej?)
9

Pradziadek AF ze strony ojca pochodził z moich stron. W miejscu leśniczówki jest teraz ośrodek KRUS, do którego poszliśmy kiedyś z żoną podczas spaceru w gołuchowskich lasach.
10

Ten zeszyt cudem ocalał przez te wszystkie lata i może nadszedł czas, by wycinki z prasy przekazać w bardziej odpowiednie dla nich miejsce?

 

Piotr Bojarski „Fiedler. Głód świata”

Dodaj komentarz