„Jest połowa stycznia. Dokładnie połowa zimy za nami. Dokładnie połowa przed nami. Czekałem z tym wpisem na mroźną pogodę i wreszcie dzisiaj rano na termometrze zobaczyłem -8°C. To najniższa jak dotąd temperatura tej zimy. Śniegu jeszcze nie było. Palmy za oknem zielone.”
Powyższy akapit napisałem na początku 2018 r. jako wstęp do trzeciego artykułu o mrozoodporności palm. Od tego czasu minęły kolejne zimy, każda inna, a minionym roku 2021 całe moje doświadczenie i przemyślenia na temat zimowej ochrony palm zebrałem na kilkudziesięciu stronach ebooka. I znów jest styczeń, 2022 roku.
Przymiotnik „mrozoodporne” przylgnął na dobre do rzeczownika „palmy” i właściwie obydwa wyrazy wymawia się razem, jednym tchem, jakby stanowiły jedno słowo. Coraz częściej myślę jednak o „palmach odpornych”, gdyż ich tolerancja na mróz jest niepełna. A przecież są wytrzymałe, wyróżniają się niezwykłą odpornością na tle swoich tropikalnych kuzynów! Może zbyt wiele od nich wymagamy?
Każda palma najlepiej rośnie w swoim naturalnym środowisku. Cocos nucifera, palma kokosowa, jest pełna wigoru, szybko rośnie, obficie owocuje, znosi wiatr i zalewanie korzeni przez słoną wodę. Posadzona w chłodniejszym klimacie znacznie spowalnia, a w Polsce na jej uprawę w gruncie nie ma szans.
Jak w pełni wykorzystać naturalną odporność palm na niepogodę? Idealnie byłoby mieszkać w miejscu o łagodnych zimach (w zachodniej części polskiego wybrzeża są na to największe szanse), mieć żyzną ziemię, słoneczne stanowisko osłonięte od wiatru, uprawiać wyłącznie najbardziej odporne gatunki i dbać o ich kondycję latem (podlewanie, nawożenie, nieucinanie liści), by uzyskać silnie okazy, zdolne przetrwać chłodniejszą porę roku. I dzięki temu zimą spać spokojniej.
Zanim nadejdą fale ostrego mrozu (na ogół w styczniu i lutym) palmom przychodzi zmierzyć się z ciemnościami, chłodami i wilgocią polskiej jesieni. Ich wytrzymałość na takie warunki fascynuje mnie nawet bardziej niż potencjalna odporność na bardzo niskie temperatury. Bądź co bądź to palmy! Zwykliśmy o nich myśleć w kontekście słońca, plaży i upałów. Tymczasem lato szybko mija (jak zawsze zbyt szybko) i po w miarę ciepłym wrześniu zaczynamy narzekać na zimno, nakładamy cieplejsze ubrania, unikamy deszczu. A palmy pozostają na zewnątrz i stoją w niepogodzie przez długie dnie, tygodnie, właściwie to miesiące od początku listopada do końca marca. I na ogół nic się z nimi nie dzieje.
Wszystko to jest prawdą, dopóki mówimy o najlepszej palmie do uprawy w Polsce, czyli o szorstkowcu Trachycarpus fortunei i spokrewnionych z nim taksonach. Dorosłe osobniki doskonale znoszą warunki klimatyczne naszego kraju za wyjątkiem kilku(nastu) nocy i dni, gdy temperatura spada do minus kilkunastu stopni. Ta palma pochodzi z umiarkowanego, górskiego, wilgotnego klimatu Chin, służy jej okresowy spoczynek, wręcz wymaga wody w podłożu, zaś jej zabezpieczenie przed mrozem nie jest trudne. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko zim z temperaturami nieprzekraczającymi -12°C. Na to przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Sadząc wrażliwsze palmy trzeba liczyć się z większą pracą. Osłony konieczne są prawie zawsze, trzeba je postawić wcześnie, zdjąć późno, jak w przypadku popularnej Washingtonia robusta, która źle toleruje długotrwałe opady i chłody. W osłonie trzeba utrzymywać dodatnią temperaturę, a jednocześnie niską wilgotność powietrza. Rekompensatą za starania jest szybki wzrost tej palmy i nowe, piękne liście.
Wśród kilkudziesięciu odpornych palm urodą wyróżnia się daktylowiec Phoenix canariensis. To potężna palma o pierzastych liściach i idealnej sylwetce, również dobrze rosnąca w naszym klimacie, jednak zdecydowanie mniej odporna niż szorstkowce, znosząca krótkotrwałe spadki do -7 °C. W moim ogrodzie najsłabsza ze wszystkich.Jej ochrona zimowa jest wymagająca, gdyż szkodliwe mrozy występują każdej zimy. Właściwie to prawie każdej, gdyż zima 2019/2020 była tak wyjątkowa, że oczekując na nadejście niskich temperatur nie zabezpieczyłem jej w ogóle. To było coś niezwykłego, nie sądziłem, że kiedyś to nastąpi.
Był to jednak wyjątek od reguły, gdyż kolejna zima (2020/21) okazała się bardziej zdradliwa i już na początku stycznia dodatnie temperatury szybko przeszły w ujemne, właściwie na jedną tylko dobę. Zdołałem wtedy zabezpieczyć wszystkie palmy, co uratowało je przed całkowitym zniszczeniem. Pechowo osłonę na jednym szorstkowcu rozwiał wiatr i do środka wdarł się mróz, prawie -20°C. Wystarczyło kilka godzin, by liście zostały całkowicie zniszczone. To również był ekstremalny przypadek. Dwie skrajności, rok po roku.
Obecny sezon zimowy (2021/22) zaczął się z kolei bardzo wcześnie, już pod koniec listopada spadł śnieg, a wkrótce potem temperatury zanurkowały do -10 °C. Święta Bożego Narodzenia okazały się najzimniejsze w tym wieku. U mnie (Wielkopolska, 25 km od Kalisza) mróz panował przez 4 doby, a co ciekawe poprzedziły go opady śniegu, po których nastąpiła odwilż. Bezpośrednio po niej zaczęło mrozić i przez dwie noce spadło do -13 i -14 °C. Kilka dni później rok 2021 r. zakończył się rekordowo wysoką temperaturą, przekraczającą 10 °C.
Po raz pierwszy od marca 2013 r. (o czym mowa w poprzedniej części) naraziłem moje palmy na tak niskie temperatury, gdyż dwunastu szorstkowców nie zdążyłem okryć, a prognozy na świąteczny weekend pozwalały ostrożnie mieć nadzieję, że palmy to wytrzymają. Czym się to skończyło? Możesz sprawdzić na filmie, który opublikowałem w serwisie YouTube:
Uprawa palm w gruncie dostarcza skrajnych wrażeń: od radości latem po frustrację u schyłku jesieni. Możliwe są różne sytuacje i scenariusze, więc zmagania z mrozem to dynamiczny proces. Od 2008 r., kiedy to wkopałem pierwszą palmę do gruntu, jedynie 2 lub 3 razy zima była na tyle łagodna, że dużych szorstkowców nie trzeba było okrywać. Ledwie przez trzy zimy z czternastu. Mrozy zostaną z nami jeszcze przez wiele lat.
W tej sytuacji mrozoodporność palm można wykorzystać lepiej lub gorzej, jeżeli czas spędzany przez nie pod osłonami zimowymi jest istotnym kryterium. Ogród obsadzony daktylowcami i waszyngtoniami będzie wymagał więcej starań niż ten, w którym rosną wyłącznie szorstkowce, karłatki i palmy igłowe.
W e-booku „Jak z powodzeniem uprawiać palmy w Polsce?”, obszernym (377 stron) i wyczerpującym, część poświęcona opiece nad palmami zimą liczy prawie 90 stron. Gorąco (sic!) polecam!
Pod tym linkiem pobierzesz darmowy fragment (wstęp, spis treści, rozdział o zakupie palm):
https://bit.ly/3F1xs0L
Prawdę mówiąc do tej pory nie miałam pojęcia, że te rośliny są aż tak wytrzymałe! To prawda, że zazwyczaj w końcu kojarzą nam się one z raczej „ciepłymi krajami” w wakacyjnym krajobrazie. Jestem zafascynowana tym, jak potrafią one sobie radzić. Do tej pory raczej byłam wielbicielką różnych palm domowych, ale kto wie – może czas znaleźć też odpowiednie gatunki na ogródek? 🙂 Dziękuję za ten wpis!
PolubieniePolubienie
A ja dziękuję za komentarz. Polecam moje filmiki na YT (Palmy w Taczanowie). Pokazuję, jak rosną palmy u mnie w ogrodzie. Niektóre gatunki są naprawdę wytrzymałe i dobrze rosną w naszym klimacie (Trachycarpus fortunei, Chamaerops humilis), wystarczy im trochę pomóc w najzimniejszej porze roku. Inne są bardziej wymagające (Phoenix canariensis, Washingtonia robusta) z powodu słabej wytrzymałości liści na mróz, szybkiego wzrostu (co bywa wadą, bo mój daktylowiec ma 4 m i mam teraz problem co z nim zrobić). Jest w Polsce wiele centrów ogrodniczych, które sprzedają palmy mrozoodporne (osobiście wolę o nich mówić „odporne”). Powodzenia 🙂
PolubieniePolubienie