Uprawa palmy w gruncie, takiej, która do tego nadaje się, właściwie jest prosta. Wystarczy wykopać dołek, posadzić palmę, a potem już tylko podlewać, trochę nawozić, zimą zabezpieczyć agrowłókniną i kablem grzejnym. Niewiele jest przy niej pracy, trzeba tylko wiedzieć kiedy i jak to zrobić. Potrzebna jest garść informacji i właściwie nie ma powodu, by pisać o tym bloga lub prowadzić dyskusje na forach.
Wiedza ta nie jest jednak powszechna i palmy męczą się w ciasnych donicach. Osób od lat uprawiających w Polsce palmy w gruncie jest niewiele. W mediach społecznościowych porad wzajemnie udzielają sobie świeżacy, wyważając otwarte już drzwi. Zacni i utytułowani szkółkarze nie mają o palmach pojęcia i z miejsca odradzają. Projektanci ogrodów może i chcieliby, ale własnych doświadczeń z palmami nie mają.
E-book ‘Jak z powodzeniem uprawiać plamy w Polsce – mrozoodporne palmy w ogrodzie i na tarasie’
Skąd zatem czerpać wiedzę?
Niekoniecznie od samych polskich handlarzy, którzy zainteresowani są przecież tym, by sprzedać palmę jak największą i jak najdroższą. Na ogół zawyżają mrozoodporność, bez refleksji kopiują informacje z innych stron internetowych, podają nieprawdziwe dane (np. że trachycarpus fortunei rośnie w Himalajach albo w Andach), rozpływają się w zachwytach nad wyraźnie słabymi okazami, które sami przecież do nas sprowadzili. To sprzedawcy marzeń, wobec których bywamy bezradni jak dzieci w sklepie z cukierkami.
Prowadzony przeze mnie blog postrzegam jako możliwość przekazania wskazówek osobom, które mają tę niezmąconą pewność, że chcą i potrafią zaopiekować się ekstrawagancką rośliną. Pokazuję jak wygląda to w moim przypadku: pasjonata i amatora. Nie namawiam i nie twierdzę, że każdy powinien mieć w ogrodzie palmę, choć poza najzimniejszymi obszarami naszego kraju jest to jak najbardziej możliwe. Kto jednak zdecyduje się na ten krok, niech uczyni go we właściwym kierunku.
Pierwszym jest wejście w posiadanie palmy.
Dla osób wahających się i nieznających tematu przeszkodą może być cena, czyli jak zawsze pieniądze. Z jakiegoś powodu sprzedawcy, a także sami potencjalni nabywcy uważają palmy za dobro luksusowe. Niczym markowe perfumy powinno mieć odpowiednio wysoką cenę i wzbudzać podziw (i/lub zawiść) samą już tylko możliwością skojarzenia ze światem wystawnego przepychu.
Od dawna twierdzę, że posiadanie egzotycznego ogrodu świadczy przede wszystkim o wytrwałości i o pasji ogrodnika, a nie o stanie jego konta. Ogrodu egzotycznego nie da się w Polsce kupić, posadzić i tak po prostu latami mieć. Klimat na to nie pozwala. Zimą palmy wymagają więcej uwagi niż latem, gdy z łatwością przykuwają naszą uwagę. Firmy nie oferują kompleksowej obsługi takich roślin, zresztą wątpię, by ich pracownicy wiedzieli co mają robić. Poza tym mija słomiany zapał, zainteresowanie nowinką, droga zabawka przestaje cieszyć i po roku, dwóch nie ma już komu zabezpieczać palm, wykopywać bananowców, trzymać bambusów w ryzach, wnosić donic z cytrusami…
Palma dla każdego!
Tymczasem osoba naprawdę zdeterminowana jest w stanie utrzymać choćby jednego szorstkowca w ogrodzie. Nawet mając ograniczone środki można wygospodarować niewielką kwotę na zakup młodej palemki. Sprowadzając ten przypadek do ekstremum można zacząć nawet od wysiewu nasion. Potrzeba tu więcej cierpliwości, ale w ciągu kilku lat palma potrafi wyrosnąć zadziwiająco szybko.
Zmierzam do tego, że pieniądze nie są argumentem. Jedna palma w ogrodzie to żaden luksus ani poważny wydatek. Próg wejścia do tej egzotycznej krainy to około 50 złotych za siewkę szorstkowca z 2-5 młodymi liśćmi. Po przeciwnej stronie znajdują się egzemplarze o 2 metrowych lub wyższych pniach (odradzam!), które kosztują od tysiąca do dwóch tysięcy i więcej. W moim ogrodzie rośnie wiele szorstkowców, ale tylko jeden raz, kilka lat temu, skusiłem się na dużą roślinę z plantacji za kilkaset złotych. Wszystkie pozostałe przyjechały z zagranicznych sklepów jako właśnie młode siewki, a teraz wyrosły na dwa metry i wyżej.
Pośrodku tych przeciwstawnych przypadków znajdują się osoby, które za dobrej jakości szorstkowce (kilkadziesiąt centymetrów pnia, białe korzenie na całym obwodzie donicy, bujne i zdrowo wyglądające liście) zapłacą kilkaset złotych. Takiej wielkości palma powinna dobrze rosnąć. I taką dobrze jest kupić o ile jest dobrze ukorzeniona i ma zdrowe liście.
Jak wygląda prawdziwy trachycarpus takil w prawdziwych Himalajach?
Pisałem o tym w artykule Himalajskie zbocza Raduni
Andrzej, kiedy siewkę dałbyś do gruntu? I ile miał twój phoenix kiedy go sądziłeś?
PolubieniePolubienie
Może to mało istotne, ale perfumy występują tylko w liczbie mnogiej. Perfum – w liczbie pojedynczej to błąd językowy.
PolubieniePolubienie
O phoenixie będzie wpis, kupiłem w 2008, posadziłem w 2013, czyli miał jakieś 7-8 lat.
Siewkę trachycarpusa? W kwietniu, maju. Zależy od wielkości. Można też do większej donicy i po roku, dwóch. Następny wpis będzie właśnie o trachycarpusach z nasion.
PolubieniePolubienie
Dzięki, zmieniłem! Mnie forma pojedyncza nie razi, pewnie napisałem to pod wpływem francuskiego.
PolubieniePolubienie