Bambusy – przyjemne z pożytecznym?

Czy rośliny egzotyczne to samo zło dla naszej rodzimej przyrody? Lubią ciepło, którego mamy za mało, nie znoszą zimna, którego jest w nadmiarze. Wiele z nich trwa przy życiu tylko dlatego, że czuwa nad nimi troskliwy ogrodnik. A co jeśli któregoś dnia przestanie to robić? Pryśnie bańka złudzeń, ogród zarośnie pokrzywą, komosą i podagrycznikiem? Nie do końca. Jest pewna grupa budzących powszechny zachwyt egzotyków, która da sobie radę (bez nas).

Co to za wspaniałe rośliny i dlaczego są to bambusy?

Z pewnością nie odnosi się to do każdego miejsca w Polsce, zimy bywają bardzo mroźne w znacznej części naszego kraju, nie mogę więc tego każdemu i każdej tego obiecać, ale co do mojego ogrodu mam całkowitą pewność: gdybym teraz wyjechał na pięć lat i zostawił moje rośliny bez opieki, po powrocie nie zastałbym w ogrodzie ani jednej żywej palmy, za to bambusy rosłyby bujne, wysokie i zadowolone!!!

Szczęśliwie mam już za sobą pierwsze lata, gdy bezradnie stałem nad świeżo posadzonymi, pojedynczymi badylkami pierwszych sadzonek i zastanawiałem się, czy i kiedy to urośnie. Wcale takiej pewności nie miałem. Teraz jestem na nieco dalszym etapie, choć jeszcze nie w połowie drogi: spore, kilkumetrowe (choć jeszcze nie olbrzymie, a nawet nie duże) phyllostachysy co roku rosną wyższe i grubsze, a gatunki kępowe przerosły mnie na wysokość i nie jestem w stanie ich objąć rękoma.

W międzyczasie trochę już się w tych egzotykach rozeznałem.

Na początku bowiem nie wie się niczego. W internecie są ładne obrazki pięknych roślin, opisy warunków uprawy, apetyt ciągle rośnie, chce się tego i tego, ale wszystko jest tylko jedną, nieznaną, kotłującą się zieloną masą egzotyki. Palmy: kilkanaście gatunków, a obok nich cyferki odporności na mróz. Które wybrać? Banany: kilkanaście gatunków, wszystkie podobne, potężne, szerokie liście. Które wybrać? Bambusy: dziesiątki gatunków i odmian. Zielone, niebieskawe, żółte. Które wybrać? Do tego kordyliny, juki, tęgosze, gunnery, kolokazje, agawy, opuncje, agapanty, sagowce, cytrusy. I jeszcze drzewa: figi, albicje, paulownie, mamutowce, araukarie…

Z czasem wybrałem: bambusy i palmy cenię najbardziej. I banany.

Rzecz pozytywna: odporność bambusów na mróz wygląda nieco inaczej, niż u palm. Jej zakres jest jakby szerszy, temperatura nie jest jedynym czynnikiem, który decyduje o kondycji roślin po zimie. U trachycarpusa (czyli palmy) liście zostaną nieodwracalnie uszkodzone już po jednej nocy z -18°C, a dalszy los rośliny będzie niepewny. Bambusy mogą stracić wszystkie liście (co u mnie już się zdarzało), niektóre gałązki mogą przemarznąć, a w najgorszym wypadku również i wszystkie nadziemne pędy. Z dużym prawdopodobieństwem bambus jednak odrodzi się i będzie rósł dalej.

Bywają i rozczarowania, nawet w moim wielkopolskim ogrodzie: zasuszone mroźnym wiatrem liście bambusów odrosną dopiero w czerwcu. Sucha, żółta kępa marnie wygląda w kontraście z soczystą zielenią polskiej wiosny. Wystarczy jednak poczekać i wszystko wraca do normy bez wykonywania skomplikowanych czynności.

Najbardziej fascynuje mnie połączenie atrakcyjnego wyglądu tych roślin (pędy, liście) z ich stosunkową niezależnością od człowieka. Odwdzięczą się za każdą wykonaną przy nich pracę (podlewanie, nawożenie, wzbogacanie podłoża, zabezpieczanie gruntu przed zimą, osłona młodych roślin), ale w razie braku takich zabiegów w najgorszym razie będą wolniej rosły, stracą na wyglądzie. O ile nie zniszczy ich długotrwały mróz przetrwają bez pomocy człowieka.

Równie ważne jest to, że można je uznać za rośliny pożyteczne i ekologiczne. Z pewnością nie grozi nam inwazja bambusów zarastających polskie lasy i wypierających rodzime gatunki! W czasach, gdy ogrodnictwo często polega na ciągłym używaniu chemicznych środków ochrony i nawozów, spalinowych pił i kosiarek, bambusy dają naszemu ogrodowi odetchnąć od podobnych zabiegów. Nie wymagają oprysków, nie trzeba ich intensywnie przycinać kilka razy w roku. Ucięte gałązki i liście wykorzystuję jako ściółkę, z tyczek robię podpórki dla innych roślin. Nie mam zwierząt hodowlanych, ale zimą można je wykorzystywać jako zieloną paszę (nie trzeba posiadać własnej pandy!). Z polskich bambusów niewiele da się zbudować: wszystkie gatunki rosną u nas wolniej i słabiej niż chociażby na zachodzie i południu Europy, ale sposobów na spożytkowanie zwykłych bambusowych tyczek nie zabraknie. Do pełni szczęścia brakuje właśnie bambusa jako budulca i świeżych pędów do konsumpcji. Kto z nas poświęci wiosenne kły bambusa, by zrobić z nich sałatkę?

Istotne jest też dla mnie to, że drobne ptaki uznały kępy bambusów za bezpieczne schronienie i przez znaczną część roku spędzają w nich noc. Późnym latem stare i młode wróble zaczynają gromadzić się w bambusach o zmierzchu i pozostają tam aż do rana. W moim ogrodzie zazwyczaj są to dwie gromady liczące po kilkadziesiąt osobników. Noclegownia działa także całą jesień, a przede wszystkim zimę (w ubiegłym roku oprócz wróbli zimowały również szpaki), kiedy to wróblom i mazurkom trudno jest znaleźć ochronę przed mrozem, wiatrem i drapieżnikami.

Nie są to idealni lokatorzy, gdyż odchodami brudzą bambusy, a co gorsze wyrywają zielone liście, które przeszkadzają im w zajęciu wygodnego miejsca. Można też uskarżać się na ich hałaśliwy tryb życia…

Rano, gdy zaczyna szarzeć dzień odzywają się pierwsze wróble. Stopniowo dołączają kolejne i już chwilę później słychać jeden potężny jazgot. Po kilkunastu minutach zaczynają wylatywać z bambusów, pojedynczo, grupkami. W słoneczne dni siedzą na czubkach bambusów, co widać na załączonych zdjęciach. Przed zmierzchem (czyli zimą już popołudniu) wrzask wróbli (który bardzo lubię!) trwa znacznie dłużej, wraz z nim także różne przepychanki, przelatywanie z kępy na kępę, w końcu, tuż przed zmrokiem, zapada cisza, a potem ciemność.

Osoby niewrażliwe na urodę bambusów mówią, że wyglądają one zwyczajnie, jak jakieś wierzby. Może to i dobry znak, że bambusy nie rażą swoim wyglądem. Dla mnie zwyczajne wróble na zwyczajnych bambusach to spełnienie marzeń o żywym ogrodzie egzotycznym.

Zawsze czekam na ich wrzask.

imgp3038mał

 

 

10 myśli w temacie “Bambusy – przyjemne z pożytecznym?

  1. Widzę, że obok przywracania palm na ziemie polskie, promujesz również uprawę bambusów jako roślin o swojskim wyglądzie 😉 Rzeczywiście jakby się tak bardzo, bardzo mocno przypatrzeć to pole bambusa może z daleka przypominać pole wierzby energetycznej, bo ta cięta co roku tuż przy ziemi wypuszcza potem takie długie baty.

    Nie mam ani pół bambusa, ale z tego co widuję to one potrafią być niezwykle ekspanstwne. Serio uważasz, że nie ma cienia niebezpieczeństwa, że uciekną z ogrodu? Czy te najbardziej ekspansywne, rozłogowe bambusy nie mogłyby w sprzyjających okolicznościach powtórzyć kariery rdestowca ostrokończystego, też sprowadzonego pezeciez z Azji jako roślina ozdobna? Bambusy kwitną w ogóle w naszym klimacie? Zdarza im się zawiązać nasiona? Pytam z czystej, niczym nieskrępowanej ciekawości, na razie pozostanę przy wierzbach 😊

    Polubienie

  2. Stwierdzeniu, że wyglądają jak wierzba na ogół towarzyszy wzruszenie ramionami…

    Mój blog miał być o egzotykach, ale zrobił się głównie o palmach, takie skrzywienie jakieś.

    Zima to czas, kiedy te sprawy widać lepiej: co się „opłaca” uprawiać, co daje satysfakcję, a co łączy się z dużym wysiłkiem.

    Palmy i bambusy uzupełniają się, ale nie przewiduję, by palmy kiedyś zawładnęły naszymi ogrodami. Ludzie będą kupować, część posadzi do gruntu, niektóre przeżyją, inne nie.

    A bambusy mają większą przyszłość, choć nie w całej Polsce, o czym można przekonać się na naszym forum.

    W małych ogrodach, jak mój, trzeba kierować i ograniczać rozrastanie bambusów, tych wielkich. No, ale jak ktoś ma mały ogródek to nie powinien tam sadzić dąbrowy. Widuję czasami takie bambusy w barierze o średnicy 1 m…. to pomyłka.

    Z redestowcem i innymi barszczami jest tak, że im bardziej je zabijasz tym bardziej one żyją. Jak ktoś lubi filmy o zombi powinien posadzić sobie takiego rdestowca.

    Bambusa można wyeliminować: ścinasz wszystko do ziemi, za rok coś wyrasta, pozwalasz rosnąć i rozłożyć liście, ścinasz. W wielu przypadkach to wystarczy. O rundapie nie wspominam. Pozostają kłącza, które albo będą gniły w ziemi albo trzeba je wyrwać i to nie jest już zabawa, czasami potrzeba traktorka.

    Kłopot jest, gdy bambus puści rozłogi pod płotem, przejdzie do sąsiada albo ktoś go posadzi na rabatce przy trawniku, a on po trzech latach wyjdzie nie tam gdzie trzeba, jak kret jakiś.

    Dlatego coś trzeba o bambusach wiedzieć, ludziska je po prostu sadzą i czekają aż urosną (bambusy i kłopoty).

    Nie czuj się egzotycznie indoktrynowana. Jak już kiedyś pisałem rośliny egzotyczne nie są obowiązkowe….

    PS. Kwitną raz na kilkadziesiąt – sto lat i po takim wysiłku zamierają. To trawy, wysiewasz i rośnie nowe pokolenie.

    Polubienie

  3. Nie czuję się indoktrynowana, raczej sama z siebie z ciekawością obserwuję zainteresowanie tą grupą roślin. Sama prędzej posadzę kupidynka niż trachycarpusa (ha!), nie ciągnie mnie do egzotów, ale też nigdy się na nic nie zamykam. Patrzę i czekam co będzie 😊

    Polubienie

  4. Typowe egzoty (palmy, banany) nie pasują do Twojego ogrodu, widziałem. Bambusy: hmm, mój znany kolega Artur, bambusiarz z Wrocławia, marzy o tym, by gdzieś w lesie posadzić bambusy i obserwować jak się rozrastają. To jego marzenie, nie moje, bo myślę sobie, że ktoś potem przyjdzie i specjalnie zniszczy. Ale gdybym znał kogoś, kto ma własny las i chciałby czegoś takiego spróbować…

    Polubienie

  5. Hej Andrzeju jak Artur i Ty widzicie pomysł z tym lasem i gdzie chcielibyście ten eksperyment przeprowadzić?;) Może mógłbym z tym lasem pomóc. Jeśli bedziesz chciał to napisz prywatna wiadomość. Pozdrawiam

    Polubienie

  6. Cześć.
    Nie zachęcam nikogo do takich działań na publicznych terenach, zwłaszcza w miejscach cennych przyrodniczo!
    Jeżeli natomiast ktoś ma duży, prywatny teren w cieplejszej części kraju, np. trochę zadrzewiony, zarośnięty trawami, nieuprawiany (czyli otoczony wysoką roślinnością, ale z kawałkiem wolnego miejsca) może spróbować posadzić tam bambusy, zamiast w wypielęgnowanej części ogrodu. I obserwować ich rozwój (lub jego brak).

    Polubienie

  7. Co to gatunek (wydaje mi, że to jakiś bambus) widoczny na zdjęciu za Butią? (ten z dużymi liśćmi)

    Polubienie

  8. Indocalamus tessellatus – zimą wiatr mocno go uszkadza, liście bieleją. Wywaliłem go, bo potrzebowałem miejsca na palmę. Odrosty przeżyły, więc posadzę je gdzie indziej. Piękny bambus, ale zimą wymaga osłony przed wiatrem. Z czasem zaczyna się mocno rozchodzić, jak wiele niskich gatunków (sasa, itp). Ten ma największe liście ze wszystkich bambusów.

    Polubienie

  9. Witam, jaki bambus drzewiasty jest najbardziej mrozoodporny? Z przeznaczeniem do posadzenia na podkarpaciu?

    Polubienie

  10. Przyjmuje się, że phyllostachys bissetii oraz phyllostachys nuda. O młode sadzonki trzeba dbać: jesienią obsypywać, zimą przyginać do ziemi. Śnieg bardzo pomaga. Na naszym forum, w dziale bambusy, jest wątek o bambusach kolegi mieszkającego na Podkarpaciu. Zima zimie nierówna. Mróz -30°C zabije bambusa. Ważne jest też stanowisko: osłona od mroźnego wiatru, itp.

    Polubienie

Dodaj komentarz