Phoenix canariensis

To jedna z najbardziej znanych palm. Pod wieloma względami najlepsza. Palma par excellence. Pochodzi z niewielkich Wysp Kanaryjskich, ale człowiek zachwycił się nią i rozrzucił po „całym” świecie. Teraz możemy ją spotkać w wielu miastach i kurortach ciepłych regionów globu, ogrodach i palmiarniach.

E-book ‘Jak z powodzeniem uprawiać plamy w Polsce – mrozoodporne palmy w ogrodzie i na tarasie’

Korona przewieszających się pierzastych liści jest wyjątkowo obfita. Najmłodsze liście wyrastają prosto do góry, a pozostałe są łukowato pochylone na boki lub w dół, razem tworząc sporą kulę. Do tego pień o szarym lub brązowym kolorze, który przyjemnie kontrastuje z zielenią liści, a także pomarańczowe (czasem czerwone) kiście owoców. Jak się okazuje jest to idealna palma dla człowieka dążącego do symetrii, regularności, chcącego zapanować nad bezładną naturą.
100_3357

Wielkość
Liści może być nawet 100, a ich długość sięga 5 – 6 metrów. To dużo. Wysokość na ogół do 20 metrów, ale bywają i wyższe. Gorąco zachęcam do zajrzenia na stronę Palmpedii, gdzie widać phoenixa w najróżniejszych wielkościach i kształtach. W 1918 roku na Teneryfie wiatr złamał phoenixa nazywanego „palmą konkwisty”, który rósł tam już w 1496 r. Ten wyjątkowo wysoki i długowieczny osobnik mierzył 28,60 m.

To palma dwupienna, czyli są osobniki męskie, których kwiatostany wytwarzają pyłek oraz osobniki żeńskie, na których po zapyleniu wyrastają owoce z nasionami. Miąższu jest niewiele i „daktyle” nie nadają się do spożycia. Phoenix canariensis ma więc zastosowanie wyłącznie ozdobne. W przeciwieństwie do wielu innych gatunków palm z rodzaju „daktylowiec” nigdy nie ma odrostów: ani przy ziemi, ani na pniu. Rośnie więc pojedynczo, a nie w gęstych kępach. Inną cechą charakterystyczną, szczególnie ważną dla nas wszystkich, którzy mają do czynienia z małymi egzemplarzami, są bardzo ostre kolce w dolnej części ogonka liści. Ukłucie jest bolesne, gdyż kolec jest ostro zakończony i bardzo sztywny. Uważajcie!!!

Intensywne cięcie
Ogrodnicy upodobali sobie phoenixa canariensis i strzygą go na potęgę. Początkowo, na całym pniu, od góry do dołu, pozostawia się grubą, około 30 cm, warstwę resztek liści, co optycznie zwiększa grubość pnia, a także zabezpiecza przed mrozem. Po latach końcówki same zaczynają się wykruszać, odpadać, więc wkracza „pracownik zieleni miejskiej” i przycina liście aż do gołego pnia.

Wyróżnia się dwa sposoby wykończenia górnej części pnia:
Na margaretkę – pozostawia się ostatni, najwyższy krąg „łusek”, które kształtem przypominają płatki popularnych kwiatów:
11

Na ananasa – wycina się resztki liści na prawie całym pniu, ale w górnej części zostawia się wybrzuszenie o kształcie kulistym lub nieco bardziej prostokątnym, a widoczne resztki ogonka tworzą strukturę przypominającą właśnie ananasa.
1

Na zdjęciu powyżej niezbyt dobrze to widać, ale chciałem użyć wyłącznie zdjęć, które wykonałem osobiście. Pochodzą one z południa Francji i z Włoch. Wiele zdjęć „ananasów” znajduje się w podanym powyżej linku do Palmpedii.

Udomowienie
Dlaczego tyle piszę o „obróbce”? Phoenix canariensis jest palmą, którą świat Zachodu w znacznym stopniu udomowił, ucywilizował, dosłownie skroił do własnych (estetycznych) potrzeb. Zniewolił. Przystrzyżony, wypielęgnowany, posągowy, prawie prawie sztuczny. Doprowadzony do pedantycznej perfekcji niczym starożytne kolumny z ornamentalnym kapitelem. Na ogół rośnie przy deptakach, bulwarach, ulicach. Próżno tam szukać choćby odrobiny dzikiej przyrody.

Palmera canaria
Jak sama nazwa wskazuje daktylowiec kanaryjski pochodzi z Wysp Kanaryjskich. Te stosunkowo niewielkie wyspy u atlantyckich wybrzeży Afryki są tworem tektonicznej i wulkanicznej aktywności naszej planety: dosłownie wyrosły z dna oceanu. Nazywane są wyspami wiecznej wiosny, gdyż klimat jest tam bardzo łagodny, ale mocno zróżnicowany. Od Afryki dzieli je około 150 kilometrów. Dużo i mało. Wiele roślin i zwierząt to endemity. Jest tu więcej wilgoci, a ziemia bardziej żyzna, niż na kontynencie. Na południu wysp znajdziemy miejsca skaliste, słoneczne i suche, pozbawione gęstej roślinności. Północne części wysp są nieco chłodniejsze (właściwie to mniej gorące) i wilgotne, gdyż wysokie zbocza wulkanów zatrzymują chmury idące od oceanu i zmuszają je do spuszczenia wody. Piszę o tym, gdyż właśnie w takich zmiennych, warunkach wyewoluował nasz Kanaryjczyk. Przystosował się i opanował różne nisze.

Palma tolerancyjna
Phoenix canariensis stał się popularny, gdyż rozpiętość warunków, w których dobrze sobie radzi jest bardzo duża. Wiele palm ma ściśle określone wymagania. Palma kokosowa jest piękna, ale w Europie jest jej za zimno. Inne palmy nie znoszą wilgoci europejskich jesieni i zim. Tymczasem phoenix canariensis jest wszechstronny. Wytrzymały na chłód (odporny na krótkie -10°), na upały, na suszę, na zalanie wodą. Może rosnąć zarówno na glebach piaszczystych, jak i gliniastych. Na Wyspach Kanaryjskich radzi sobie dobrze tam, gdzie drzewa nie dają rady. W rejonach suchych i gorących jego korzenie sięgają głęboko, co zapewnia dostęp do wody, a jednocześnie chroni przed wymywaniem gleby przez wodę, która gwałtownie przepływa po obfitych opadach. W wilgotnych lasach jego pień porastają przeróżne epifity. Spotkamy go w warunkach pustynnych, jak i przy wodospadach. Palma wszechstronna. O tym wszystkim wyczytałem w artykule Phoenix canariensis in the Wild.

Palma dzika
Najbardziej podobają mi się palmy o naturalnym wyglądzie, z zachowanymi starymi, postrzępionymi liśćmi. Ciekaw jestem jak wyglądają u siebie, na Wyspach Kanaryjskich. Rok 2018 nazwałem rokiem phoenixa canariensis, gdyż wiosną minie 10 lat od dnia, gdy gdy w pobliskiej kwiaciarni nabyłem niewielkiego daktylowca. Z tej okazji postanowiliśmy wiosną wybrać się z żoną na Teneryfę i spędzić kilkanaście dni wśród palm i innych egzotyków, zarówno w miejscach „dzikich”, jak i tych, które w pełni zostały ukształtowane ludzką ręką. Po powrocie pokażę zdjęcia i opiszę wrażenia z podróży.

Na koniec zdjęcie daktylowca kanaryjskiego w moim ogrodzie (X 2017):
ss

9 myśli w temacie “Phoenix canariensis

  1. w mojej opinii na ananasa wygląda lepiej…

    Na Teneryfie przetrzymałem zimę 2013/14. Większość czasu spędziłem w La Laguna, części Santa Cruz, która położona jest pół kilometra wyżej niż samo centrum. To właśnie tam widziałem największego ‚kanaryjczyka’. Ogólnie bardzo polecam tę część wyspy ze względu na architekturę, krajobrazy i roślinność. Trzymaj się z dala od imprezowisk jak Las Americas, gdzie plaże przepełnione są wytatuowanymi osiłkami z partnerkami od 8 rano gotowymi na imprezę 🙂

    W połowie lutego zaczyna się kwitnienie sadów migdałowych, dlatego polecam nie czekać do wiosny, tylko ruszyć tam właśnie w tym okresie. Przepiękne krajobrazy na tle wulkanu Teide!

    Będąc na Teneryfie koniecznie spróbuj gofio, miejscowej mąki, którą przygotowuje się z wcześniej prażonych zbóż. Miejscowi mieszają ją z miodem i migdałami, albo zagęszczają nią zupy. Szczególnie popularna jest w La Laguna, która ma na chłodniejszy mikroklimat, gdyż mąką ta ma właściwości rozgrzewające.

    Dzięki Twojemu artykułowi zajrzałem do folderu ze zdjęciami sprzed kilku lat. Jeśli chcesz mogę Ci przesłać kilka fot na zachętę. Mogę też polecić świetne miejsce do zatrzymania w La Laguna.

    Polubienie

  2. Dziękuję za komentarz i porady, Bawoli. Zimowanie w tak łagodnym klimacie musi być ciekawym doznaniem.
    Dane było mi spędzić jedną zimę na południu Francji. Na Kanarach pewnie było jeszcze lepiej.
    Masz pracę, która daje Ci wiele możliwości. Przez kilka miesięcy zdążysz nasycić się danym miejscem, potem możesz ruszać dalej.

    To znacznie ciekawsze, niż kilkudniowe liźnięcie danego kraju z pozycji turysty.

    My lecimy na wyspę, która jest miejscem wypoczynku wielu osób z Europy, ale oczywiście nie udajemy się do kurortów w Los Cristianos, czy Playa de las Americas.

    Bazą na dwa tygodnie będzie Puerto de la Cruz, czyli podobnie jak w Twoim przypadku zielona część wyspy.

    Termin już jest ustalony, nocleg zarezerwowany, ale kto wie, może kiedyś skorzystam z Twojej miejscówki.

    Na kwitnące migdałowce nie załapiemy się, podobnie jak na kwitnące latem sukulenty w parku otaczającym wulkan.

    O przygotowaniach do „wyprawy” zrobię odrębny wpis.

    Nie lecimy wcześniej, by uniknąć deszczu i móc zadbać o rośliny w ogrodzie (zima!!!).
    Nie lecimy później, gdyż chcemy w pełni korzystać z polskiej wiosny.

    Polubienie

  3. Wylot na Kanary to dobry pomysł pod każdym względem, również by pooglądać palmy. Same widoki na Teneryfie spsą typowe dla tego typu miejsc , podobne jak na Wyspach Zielonego Przylądka, Egiptu, Cypru, Turcji i częściowo na Bali . Teneryfa pochodzenia wulkanicznego, bez plaż za wyjątkiem prywatnej plaży, na którą piasek sprowadzono z Sahary – jest on aksamitny bardziej miękki niż na Fuertaventura drugiej obok Teneryfy wysp Kanarów. Jeśli chodzi o roślinność, to najwięcej palm, bananowców można zobaczyć jednak w ośrodkach wypoczynkowych najróżniejsze gatunki, daktylowce , szorstkowce, kokosowe, washi itp plus inne rośliny ozdobne , kaktusy, cykasy, kwiaty. Na Teneryfie znajdują się plantacje bananowców, palm, uprawia się pomidory. Moim zdaniem jednak ” ładniejsza ” jest Fuerta z plażami pełnymi piasku – Tenryfa raczej kamienista a jeśli znajdzie się piasek to powulkaniczny w ciemnym kolorze. Na Fuercie często na terenie hotelowym oraz plaży można zobaczyć ” zagajniki ” palm wchodzących prawie do oceanu , fajny widok no i oczywiście klimat , temperatura . Na Terneryfie w zimie ok. 20 stopni ciepła, w takiej temperaturze u nas palmy dopiero by rosły podczas zimy bez problemu. Wskazałem , że częściowo na Bali, gdyż spotyka się tam takie miejsca jak Teneryfie choć Bali to przeciwieństwo , przepiękne krajobr

    Polubienie

  4. przepiękne krajobrazy, głęboka zieleń,, tarasy ryżowe , palmy i inna roślinność, dżungla. Ale Teneryfa jest spoko. Zawsze to inna odskocznia , nowe doświadczenia.
    Sam jestem fanem palm i czytając zamieszczone opisy, komentarze, aż chciałoby się znowu znaleźć w tych miejscach. Fajnie , że piszecie o swoich doświadczeniach z palmami, dla fanów jest to najciekawsza lektura. Życzę udanego wypoczynku , zobaczenia wielu ciekawych miejsc a potem opisu na tym forum wraz ze zdjęciami , gdyż one oddają naprawdę klimat tamtych miejsc.
    Z pozdrowieniami .

    Polubienie

  5. Dziękuję za interesujący komentarz i życzenia.
    Gdy już stamtąd wrócę też będę miał co wspominać.
    Najbardziej (oprócz samego wypoczynku) interesują mnie palmy w stanie „dzikim”.
    Lepiej byłoby udać się w tym celu na La Palmę lub La Gomerę, ale Teneryfa powinna nam wystarczyć.
    Do typowych kurortów nie wybieramy się, a w Puerto de la Cruz i okolicach są ogrody botaniczne.

    Polubienie

  6. Czy ta palma zimuje u Ciebie w ziemi? Czy też wyciągasz ją na jakiś czas z ziemi?

    Polubienie

  7. ROTFL. Oczywiście, że rośnie i zimuje w gruncie, już od III 2013 r. Wykopywanie palm, by im polepszyć los nie ma żadnego sensu. Ja je sadzę w ogrodzie właśnie po to, by było im lepiej i by tam mogły rosnąć. Ten phoenix ma prawie 3 m wysokości. Nasady tworzącego się pnia nie dałbym rady objąć rękoma. Żeby to wykopać musiałbym użyć dźwigu. I do czego miałbym to wsadzić? Do kubikowej donicy, której nie zdołałbym nawet podnieść lub przesunąć?

    Polubienie

  8. Dzięki! Ile miała, gdy trafiła do gleby? Czy na zimę owijasz ją, dogrzewasz, doświetlasz?

    Polubienie

Dodaj komentarz