Musa sikkimensis

Przyznaję, że zdarza mi się pisać o roślinach egzotycznych w sposób mogący sugerować, że odnoszę w ich uprawie same sukcesy. Wynika to być może z faktu, że dzięki próbom z różnymi roślinami wybrałem w końcu te, które dobrze mi rosną i którymi potrafię się zająć. Z pewnością należą do nich różne banany, jednak od kilku lat napotykam na pewne problemy w realizacji mojego marzenia jakim jest ogromna, kilkumetrowa kępa banana musa sikkimensis.

Z wielu kłopotliwych roślin już zrezygnowałem, ale w tym przypadku nie poddaję się. Pierwsze musa kupiłem w 2008 r., czyli ponad 10 lat temu. Miały to być 4 sztuki basjoo i 4 sikkimensis, ale z Belgii dotarło do mnie 8 małych basjoo. To bardzo dobry banan ozdobny, którego uprawiam do dzisiaj. Uzyskałem piękne kępy, wiele odrostów, a nawet kwiaty i małe owoce. W pamięci ciągle mam jednak obrazki z wysokimi musa sikkimensis, dodatkowo olbrzymią, masywną kępę uprawia we Wrocławiu mój kolega Artur. Jego roślina stała się dla mnie wzorem, a do jej obejrzenia zapraszam na nasze forum (link znajduje się na końcu wpisu). Mowa tu o nibypniach, które u podstawy mają grubość wiadra, wysokość powyżej 3 metrów i liście o takiej samej długości!!! Coś takiego możecie w Polsce spotkać jedynie w palmiarniach i to u tropikalnych gatunków (np. musa sapientum), ale nie w przydomowym ogrodzie.

Tego nie potrafi wytworzyć u mnie musa basjoo, którego liście z czasem rosną prawie poziomo i zresztą mają większą skłonność strzępienia się na wietrze. W dodatku są to klony z in vitro i nibypnie nie są w stanie wybić się na więcej niż 2 metry.

Obydwa gatunki zaliczamy do bananów mrozoodpornych, czyli znoszących lekkie przymrozki i mrozy. W krajach Europy Zachodniej liście takich bananów zamierają ścięte mrozem, ale grube nibypnie, osłonięte suchymi, zewnętrznymi warstwami są w stanie przetrwać do wiosny i wznowić wzrost, często z tej samej wysokości, na której skończyły rosnąć jesienią.

W polskich warunkach takie zachowanie symulujemy stosując ogrzewane osłony styropianowe. Pozwalają one ocalić najważniejsze organy rośliny, czyli podziemne kłącza i nadziemny nibypień. Dzięki temu roślina nie musi każdego roku zaczynać wzrostu od nowa.

Tak mówi teoria i potwierdza to praktyka. Moje musa basjoo były przeze mnie zimowane na różne sposoby, ciągle się odradzały, nigdy nie były zagrożone wyginięciem (w skali ogrodu, oczywiście). Z musa sikkimensis idzie mi znacznie gorzej, co opisałem poniżej dając liczne ilustracje.

Drugą próbą był wysiew nasion, ale akurat z tym gatunkiem nie udało mi się. Nasiona wyglądają jak kwadratowe podkładki pod śrubki, są twarde, a rzucone na stół wydają dźwięk budzący skojarzenia ze spadającymi kamykami.

Próba trzecia. Jesienią 2010 r. kupiłem 4 kilkucentymetrowe musa sikkimensis paskowanej odmiany ‚Red Tiger’, ale dwa z nich zgniły pod koniec zimy. Rok później największy z ocalałych był w całkiem dobrym stanie, a drugi (ledwie widoczny po prawej) prawie nie rósł i po wykopaniu okazało się, że prawie nie ma korzeni (kolejnej zimy nie przetrwał).
s

W roku 2014 miałem jeszcze nadzieję na utrzymanie i uzyskanie dużej rośliny. Po słabym zimowaniu w piwnicy posadziłem sikkimensisa w kwietniu do gruntu, a pod koniec września tego samego roku banan dobrze prezentował się i cieszył licznymi przebarwieniami.

Próba czwarta
Nie pamiętam już co później się z nim stało, nie mam zdjęć, zapewne zgnił w trakcie zimy. Jesienią 2015 roku otrzymałem od kolegi (Artura) dużą sadzonkę, którą na zimę umieściłem w piwnicy w luźnej ziemi, a wiosną 2016 r. posadziłem do gruntu. Odrost pochodzi od jego rośliny uzyskanej z nasiona, a nie z in vitro, co zresztą było dla mnie głównym argumentem w poszukiwaniach i w cierpliwym oczekiwaniu na sadzonkę.

W małym ogrodzie trudno jest znaleźć właściwe miejsce dla każdej interesującej i wymagającej rośliny, zwłaszcza tej topowej, na której aktualnie skupiam moje wysiłki (tak to już jest, że dawne roślinne miłości z czasem obojętnieją lub powodują rozczarowanie swoimi kaprysami). Postanowiłem przesadzić przepiękną, lecz żarłoczną gunnerę pod ścianę, a zajmowane przez nią dotychczas miejsce przeznaczyć dla sikkimensisa. Wiązało się to jednak z przesadzeniem go w nowe miejsce, czyli z kolejnym przerwaniem wyczekiwanego przeze mnie rozwoju w gruncie.

Pod koniec 2016 r. banan miał już kilka liści.
4

Jesienią go wykopałem, zimę spędził w piwnicy, wiosną znowu był miniaturowy, ale szybko nabrał wysokości. Poniższe zdjęcie dobrze przedstawia różnice między musa basjoo po lewej (jasnozielone liście, przewieszające się, poziome blaszki) i musa sikkimensis po prawej (liście płaskie, sztywniejsze, tępo zakończone).
6

Pod koniec października 2017 r. osiągnął zadowalającą mnie na tym etapie wysokość. Niestety nie zdążyłem zrobić zdjęcia przed wichurą, która poszarpała wszystkie banany w ogrodzie:
5

Być może nie byłoby nic nadzwyczajnego w tej historii, gdyby nie jej dramaturgia. Od kilku lat zimuję musa basjoo w styropianowych osłonach z ogrzewaniem składającym się z kabla grzewczego 50W i akwariowego termostatu (będzie o tym oddzielny wpis). Zimowanie w gruncie jest bardzo korzystne, gdyż w ziemi rozwija się najważniejsza część rośliny, czyli kłącze, którego poszczególne odrosty tworzą nadziemną kępę. Wykopywanie poszczególnych nibypni, choćby ze względu na ich ciężar, często wiąże się z ich odcinaniem i niszczeniem korzeni oraz oczywiście z dzieleniem jednej rośliny na kilka części. Po wysadzeniu wiosną do ogrodu taki kopany banan stopniowo odbudowuje korzenie, nie ma wystarczających zasobów, by wyrosnąć na kilka metrów (wysokość nibypnia + długość liści), zaś liście dobrze zaczynają rosnąć dopiero na początku lata.

Jesienią 2017 r. przystąpiłem do działania standardowo, czyli ściąłem liście, założyłem budkę, przyciąłem kawałek nibypnia. Duża wysokość budki (1,5 m) zapewniała przezimowanie prawie całego nibypnia, co pozwalało liczyć na dobry start wiosną.

Po zimie banan wyglądał dobrze, ale nie wznowił wzrostu. Zaczął gnić jego środek, brązowy krążek pokazywał, że psucie tkanki postępuje. Chcąc usunąć zgniliznę ciąłem co kilka dni kolejne plastry nibypnia. Nie pomogło to i banan znikł pod ziemią. Została czarna dziura. Ponownie straciłem tego cenionego przeze mnie banana!

Takie miejsce nie mogło pozostać puste. W pobliżu posadziłem fatsję oraz kolokazje. Starałem się nie kopać w miejscu, gdzie wcześniej rósł musa sikkimensis. Można powiedzieć, że liczyłem na cud, ale w rzeczywistości chodziło o konkretną wiedzę i pewne doświadczenie w uprawie bananów: jak już wspominałem silne kłącze, jest najważniejsze. Mijały tygodnie, wszystko dookoła rosło.
7

Któregoś dnia, na początku lipca, siedząc na ławce pod ścianą, dostrzegłem mały odrost. Zaskoczyło mnie to bardzo pozytywnie, a po dwóch tygodniach pojawił się kolejny.
Wróciłem do gry!
8

Zaczął się kolejny cykl wzrostu. Z jednej strony było już mało czasu (lato w pełni), jednak trzeba wiedzieć, że odrosty wychodzące takiego podziemnego kłącza najczęściej mają bardzo dużo wigoru i dobrze rosną.
9

10

11

Jedną z przyczyn niepowodzenia mogła być zbyt niska temperatura, którą regulował termostat. Na zimę 2018/2019 przygotowałem budkę o wysokości 1 m, czyli niższą o 50 cm. Wyższa nie była zresztą potrzebna, gdyż obydwa nibypnie poza nią nie wyrosły. Wraz z nimi zimowała rosnąca obok fatsja, a kolokazje i alokazje zostały wykopane.

Wiosną 2019 r. banan powoli startował, pod koniec maja liście zaczęły być wyraźnie widoczne.
12

Wygląda to bardzo skromnie, ale w wyobraźni mam wyraźny utrwalony efekt, który od kilku lat staram się osiągnąć. Potrzebne jest na to odpowiednio dużo miejsca i choć fatsja mogłaby tam rosnąć przez jeszcze jakiś czas to trudno byłoby ją potem wykopać bez uszkadzania kłączy. Drugim zagrożeniem są bambusy, które wkrótce potem wypuściły w pobliżu nowe pędy.  W czerwcu wystąpiły też bardzo wysokie temperatury i dwa liście zostały mocno przypalone. Wkrótce potem banan zaczął intensywnie rosnąć.
13

Nowe liście w pierwszych dniach mają bordowy kolor na spodzie, a na wierzchu charakterystyczne dla odmiany ‚Red Tiger’ czarne paski, które widać głównie u młodych osobników.

Połowa lipca 2019 r. Można powiedzieć, że nabrał rumieńców.
14

I ogólnie kolorowy się zrobił.
15

W sierpniu mogłem całymi minutami wpatrywać się w rosnące sikkimensisy.
16

Bezpośrednim impulsem do napisania tego artykułu była zmiana jaka zaszła w ciągu 24 godzin od 10 do 11 sierpnia 2019 r. Aby pokazać ten efekt muszę posiłkować się zdjęciami z relacji, którą dałem na Instagramie (często w takich sytuacjach nie robię kopii danego zdjęcia).

Sobota rano.
IMG_6003

Niedziela rano.IMG_6002

Moja żona, Anna, także lubi hamakować pod bananami i palmami. IMGP3377

I finałowe zdjęcie tego wpisu. Dziękuję za wytrwałość tym, którzy… wytrwali.IMGP3372

Jestem znowu na dobrej drodze, by osiągnąć cel, ale trzeba zadać pytanie o przyczynę problemów z tym bananem. Otóż, mimo swojej odporności na chłody, musa sikkimensis ma większe wymagania cieplne niż musa basjoo: później zaczyna rosnąć, szybciej brzydnie jesienią (i to jeszcze przed przymrozkami, gdy temperatura trwale spadnie do kilku stopni), zaś nibypnie potrafią stopniowo przy niskich temperaturach gnić od zewnątrz, na „mokro”.

Dzisiaj rano byłem zachwycony wyglądem tej młodej kępy. Na lekkim wietrze liście lekko falowały niczym ogromne wachlarze. Ciepła ziemia, ciepła woda, ciepłe powietrze. Dobra ziemia i nawóz. Oto recepta na szybki przyrost. Szkoda, że teraz, gdy liście są coraz większe i coraz szybciej rosną, dni stają się coraz krótsze i wkrótce mogą pojawić się dłuższe spadki temperatury. Obecnie każdy banan ma po 7 – 8 liści, a liczę, że do połowy września wyrosną jeszcze po 2 – 3 nowe.

Jesienią ten wpis zostanie zaktualizowany.

A w 2020 r. kolejne przygody z tym bananem w pełnym niespodzianek ogrodzie egzotycznym!

O sukcesach i porażkach moich kolegów w uprawie musa sikkimensis w Polsce (od 2011 r.) możecie przeczytać na forum Palmy w Polsce.

4 myśli w temacie “Musa sikkimensis

  1. Jest to dynia (cukinia to zresztą odmiana dyni), której rok temu posadziłem kilka sztuk. Dynie i cukinie mają ładne liście, zwłaszcza cukinie o ciemnozielonych liściach i w białe ciapki. Szybko zarosły całą przestrzeń przed bambusami. Według mnie bardzo dobrze pasują do reszty egzotyków.

    Polubienie

  2. Pytam, bo prawie niedawno mówiłam mężowi, że chętnie posadziłabym cukinię obok kolokazji, bo mi się szalenie jej liście podobają i uważam, że by się fajnie komponowały. Mam właśnie taką cukinię z liśćmi w białe ciapki. A tu się okazuje, że nie tylko ja mam takie pomysły. 🙂

    Polubienie

  3. @tlumaczeniapiosenek Cukinie mają dla mnie bardzo atrakcyjny wygląd!!! Te w ciapki są ładne, a także te o ciemnozielonych liściach. Kwitną, dają warzywa, same zalety. Młode krzaczki widać u mnie na jednych z pierwszych zdjęć na Instagramie. Dynia zarosła mi potem całkiem spory kawałek ogrodu. W tym roku też ją mam, ale w innym miejscu. Spróbuj za rok…

    Polubienie

Dodaj komentarz