11 lat z phoenixem canariensis cz. I

Wszystko zaczęło się w lokalnej kwiaciarni, z której wiosną 2008 roku wyszedłem z małym phoenixem canariensis, kupionym za kwotę adekwatną do wielkości rośliny. Nie muszę odwoływać się do wyobraźni czytelników, by uzmysłowić jak bardzo niewielki był to phoenix. Pokażę to na zdjęciu, które skrzętnie przechowywałem na tę okazję przez ostatnie 11 lat. 

E-book ‘Jak z powodzeniem uprawiać plamy w Polsce – mrozoodporne palmy w ogrodzie i na tarasie’

Jest jak znalazł. To ta palma w doniczce, która jest w innej doniczce. Już po przesadzeniu, co pokazuje jak skromny wiodła dotąd żywot.
102_1570

Od tego czasu pojawiło się u mnie wiele palm, ale wygląda na to, że ta jest ze mną najdłużej. Może ktoś zastanawia się jak wygląda taka roślina doniczkowa po 11 latach? Na ogół phoenix kończy smutno w kącie pokoju z długaśnymi, związanymi sznurkiem, wątłymi liśćmi i ledwie zauważalnym pieńkiem wystającym na korzeniowych szczudłach z niewielkiej donicy.

Na przykład wygląda to jak na zdjęciu poniżej, a rosną tu dwie palmy. Przyznam, że w swojej kategorii są w całkiem dobrym stanie. W różnych hotelach, poczekalniach, korytarzach widuję bardziej zabiedzone. To świat równoległy, historia alternatywna, której zdołałem uniknąć.
WP_20170917_002

Wtedy jednak nie znałem dalszego ciągu, postępowałem zgodnie z posiadaną wiedzą. Palma rosła sobie w doniczce (palmówka + podstawek,  ziemia do palm) i pierwszą zimę spędziła w ciepłym domu.
100_3052

Od wiosny 2009 r. trzymałem ją na zewnątrz w towarzystwie dalekiego kuzyna (po lewej phoenix robelleni).
10

W ciągu letniego sezonu zagęściła się, liście rozłożyły się na boki, wyrosły nowe.
2009

Moje palmy zawsze dostają odpowiednio duże donice. Sadzę do dużych, przesadzam co kilka lat, potem niektóre wędrują do gruntu. Nie czekałem długo i już w 2010 r. (czyli po 2 latach) phoenix canariensis otrzymał więcej miejsca na korzenie. Pod koniec lata (sierpień) miał już zupełnie inny kształt niż po zakupie: krępy, gęsty, z liśćmi przewieszającymi się w dół doniczki. Donica była proporcjonalnie duża do części zielonej.

sierpien 2010

W 2011 r. zakosztował nawet przymrozków i pokrył się szronem. Zimował na nieogrzewanej werandzie.
2011

Rok 2012 okazał się pamiętny ze względu na dwutygodniowe mrozy w lutym, kiedy to straciłem około dziesięciu palm trzymanych w garażu. Temperatury nie były tam bardzo niskie (-5°C), ale trwały tak długo, że korzenie w donicach uległy przemrożeniu. Liście nie zostały uszkodzone bezpośrednio przez mróz, jednak z kilku palm (jubaea, sabal, trachycarpus) wyjąłem środkowe liście, w tym z mojego phoenixa (stojącego na werandzie):
marzec2012

Tak. Wówczas o mało nie stracił życia i cała historia mogła skończyć się właśnie wtedy. Ale nie skończyła się.

Wkrótce potem uszkodziłem dolną część donicy (wybity plastik), co oznaczało kolejną przeprowadzkę (po kolejnych 2 latach) i możliwość obejrzenia stanu korzeni:
korz

Na forum Palmy w Polsce napisałem wówczas:

Na zdjęciu wygląda to w miarę dobrze, ale wyciąłem sporą wiązkę przegniłych (przemarzniętych) korzeni. Stał całą zimę obok waszyngtonii, ale ona nie miała tak pogniłych korzeni. Gdyby nie brak środkowych liści wsadziłbym go do gruntu. Mimo wszystko na dole jest sporo zdrowych korzeni. Na ten sezon trafił do donicy po „dużym” trachu, która ma tę samą wysokość co stara, ale znacznie szersza. Dałem 15 cm ziemi i posadziłem phoenixa. Ponieważ wystawał z donicy zrobiłem mu kołnierz przy użyciu starej donicy. Wygląda to średnio dekoracyjnie, ale pozwoli, mam nadzieję, wytworzyć spory system korzeniowy. Liście niestety trochę żółkną, ciepła nie ma, w palmie nadal spora dziura.

Krytyczny etap i warto go przeanalizować. Wiele zależy od tego, co wyjmiemy ze środka palmy. Jeżeli końcówki liści (ich dolna część) są podsuszone, jak na zdjęciu powyżej, sytuacja jest do opanowania, tracimy tylko górną część liści. Po prostu młoda, wrażliwa tkanka nie wytrzymuje chłodu i zamiera, gnije na przewężeniu. Gorzej, jeżeli wskutek przemrożenia ze środka wyjdzie kleisty, ociekający i cuchnący glut, który jest oznaką głębokiego uszkodzenia stożka wzrostu przez mróz. To jednak częściej zdarza się u palm w gruncie, gdyż w doniczkach mróz już wcześniej zniszczy korzenie. W pierwszym przypadku następuje jedynie przerwanie ciągłości w ogonku liścia. W drugim musimy skrobać do żywej tkanki, co nie zawsze się udaje, pomocne bywają fungicydy. Obie sytuacje są jednak groźne, gdyż w środku tworzy się studzienka, a w niej gromadzi się woda z opadów. I tej wody trzeba koniecznie unikać!

Przesadzając palmy często robię zdjęcia, które jak widać czasami przydają się. Mimo, że phoenix rósł w tej donicy ledwie dwa lata na spodzie już zaczęły tworzyć się zwoje intensywnie rosnących korzeni. Za rok, dwa, na dole byłoby ich więcej niż samego podłoża, po kolejnych 2 dwóch zaczęłyby przyrastać tak silnie, że podniosłyby palmę do góry. Z kolei przy powierzchni nie widać zbitej siatki korzeni. Rozwiązanie, które wówczas wybrałem było raczej techniczne niż estetyczne, całość niezbyt nadawałaby się na ozdobny taras. Palma szczęśliwie odbiła i pod koniec lata pośrodku wyrosła wiązka nowych liści (na końcówkach liści po prawej i po lewej widać miejsce, gdzie liście zimą przegniły):
IMGP8305

Po przesadzeniu roślina optycznie zmalała, stała się niższa od obu pojemników. Z daleka jakoś wtapiała się w tłum palm i palemek. W tej donicy rosła już DO KOŃCA.
IMGP8311

Mam tu na myśli koniec pobytu w donicy, gdyż jak na razie jest to historia z happy endem.

Otóż rok po wyjęciu środkowych liści, w marcu 2013 r., posadziłem tego phoenixa do gruntu, na środku podwórza. Wybrałem miejsce dobrze widoczne, powiedzmy, że mogące aspirować do reprezentacyjnego.

Najpierw jednak zdjęcia robocze z zaplecza (dla ogrodnika ciekawsze i bardziej pouczające niż „ładne fotki”). Po usunięciu kołnierza i odgarnięciu ziemi: widać, że kołnierz zapewniał dodatkowe kilkanaście centymetrów wysokości.
don

Dla palmiarza kolejne zdjęcie niesie wiele informacji:
012

Po pierwsze od czerwca do marca następnego roku korzenie phoenixa opanowały nową, dodatkową przestrzeń, na głębokość i na szerokość. Na dole zaczęły tworzyć się zwoje.

Po drugie cała bryła jest zwarta, nie rozpadła się, jest dobrze przekorzeniona, wyszła z donicy gładko, jak baba z foremki. Właściwie tak powinny wyglądać palmy, które kupujemy i sadzimy do gruntu!!! Przy czym tutaj mamy wszystkie korzenie jakie do tej pory palma wytworzyła. To wartościowa sadzonka, w zachodnich sklepach miałaby odpowiednio wysoką cenę i oznaczenie „wysoka jakość, uprawiana w donicy”.

Ostatnie spojrzenie (czy pas zawiesia tylko mnie kojarzy się z szarfą pogrzebową)?
013

Dziurę wykopałem idealnie głęboką, szerszą o kilka centymetrów, by można było tam swobodnie ubić ziemię (ważne, by nie zostawiać powietrza).
014

Tę część zakończę zdjęciem z sierpnia 2013 r. Phoenix canariensis zaczął wrastać w polską ziemię.
ph

Ciąg dalszy nastąpi!

Dodaj komentarz